Dzisiaj chciałabym poruszyć temat szczepień. Ponownie. Ale dzisiaj będzie od nieco innej strony.
Obserwuję kilka internetowych witryn z wiarygodnymi informacjami na temat szczepień. Szczepienia.info, zaszczepsiewiedza.pl czy strona PZH. Na swoje nieszczęście zdarza mi się też czytać niektóre komentarze. I wiecie co? Znam je! U mnie na blogu występuje zjawisko moderacji komentarzy. Zanim komentarz się pojawi muszę go przeczytać i zaakceptować. Ułatwia mi to odpowiedź na Wasze pytania, ale i pomaga odsiać np. niecenzuralne wypowiedzi. Od wielu miesięcy zauważam komentarze, które znam od siebie z bloga, ale też z powyższych, wymienionych przeze mnie stron. Są identyczne.
Co z tymi komentarzami?
O ile większość komentarzy jest merytoryczna, część krótka i niewiele wnosząca (zgadzam się, nie zgadzam się, dobrze/źle napisana), a część zawierająca po prostu jakieś pytania – co jest, uważam, naturalnym zjawiskiem, to są też dwie inne grupy wypowiedzi. Pierwsza – pełne wulgaryzmów i nienawiści – co nieustannie mnie zadziwia… jakim trzeba być człowiekiem żeby coś takiego napisać? Druga grupa komentarzy (czy raczej teorii), które świadczą o nieznajomości tematu przez rodzica, które świadczą o braku świadomości, o braku podstawowej wiedzy, o braku dialogu z lekarzem i o czerpaniu informacji jedynie z internetu, z grup które z medycyną nie mają zupełnie nic wspólnego. Ta druga grupa to komentarze, które najbardziej mnie „dobijają”. I są one powielane. Ktoś gdzieś przeczytał, spodobało mu się, skopiował i idzie dalej. Te same linki, te same wklejki. To nie są rodzice z wątpliwościami. To są osoby, które mnie denerwują i z tym należy walczyć.
Ekspert od klocka
Bardzo dużo czasu poświęcam na edukację w kwestii szczepień. Staram się być na bieżąco, przeglądać najnowsze artykuły, konsultować się z ekspertami, ale też odpowiadać na Wasze pytania i czytać Wasze historie.
Internet to nie jest miejsce, w którym mogę zbadać dziecko. To nie jest miejsce na konsultacje medyczną, która wymaga ode mnie zbadania pacjenta. Przez internet nie jestem w stanie w pełni i dokładnie zapoznać się z wywiadem pacjenta. Nastały jednak takie czasy, że szukacie w internecie informacji o tematyce zdrowotnej. To niekoniecznie musi być tępione, ale trzeba wiedzieć, gdzie szukać. Mój blog z założenia miał być takim miejscem gdzie informacje w temacie zdrowia znajdziecie. Miał być miejscem, w którym znajdziecie wiarygodne informacje, zgodne z moją wiedzą medyczną i podparte wiarygodnymi źródłami. Myślę, że po części udało mi się. Myślę, że na blogu odpowiadam na wiele waszych pytań. Myślę, że moje wpisy rozwiewają niektóre Wasze wątpliwości.
Uważam że mam dosyć dużą wiedzę w temacie szczepień, ale w życiu bym nie powiedziała, że to koniec mojej edukacji. Jest jeszcze sporo informacji, które muszę zgłębić. Jeszcze więcej jest takich, które muszę utrwalić. I jest mnóstwo rzeczy których jeszcze nie wiem.
Ale jak widać, w internecie, sporo jest osób, które są „totalnymi ekspertami” w tematyce szczepień. Uważają się za osoby odpowiednie do konsultacji. Nie są to jednak osoby z wykształceniem medycznym. Tak, to jest ważne. Wykształcenie nie definiuje człowieka. Nie mówi o tym, że tylko osoba wykształcona ma prawo być inteligentna czy oczytana. Ja pomimo tego że jestem osobą z wykształceniem medycznym to nie uważam się za wszechwiedzącą. Czytam naprawdę dużo książek, ale nie uważam się za krytyka literackiego. Lubię spędzać czas na mojej działce ogrodniczej, uprawiam własny warzywnik, ale nie uważam się za eksperta w ogrodnictwie. Nie wiem nawet jak nazywają się niektóre moje rośliny. Jestem lekarzem w trakcie specjalizacji z pediatrii, ale na studiach uczyłam się również o innych specjalizacjach, a mimo to nie uważam się za eksperta w dziedzinie ginekologii, radiologii czy patomorfologii. Dziedzina pediatrii jest wybraną przeze mnie specjalizacją, w której się doskonalę. Staram się być na bieżąco nawet jak jestem na macierzyńskim. Pediatria to działka medycyny, o której wiem najwięcej, ale na pewno nie wiem wszystkiego i nawet jak zostanę już specjalistą, to nadal wszystkiego wiedzieć nie będę.
Medycyna to jest ogrom wiedzy. To nie jest coś, od czego ekspertem można się stać w kilka lat. To nie jest tak, że wezmę sobie klocka LEGO Duplo, zapoznam się z materiałem, z którego został zrobiony, spotkam się z twórcami klocka, odwiedzę fabrykę w której go wyprodukowano, popatrzę na sam proces produkcji, zapoznam się z możliwościami jego wykorzystania, połączenia z innymi klockami, zapoznam się z opiniami setek dzieci i rodziców, ze sposobami utylizacji klocka i już – staje się ekspertem od klocka LEGO Duplo. Tadam! W medycynie nie ma „tadam”. To nie jest takie proste. Nauka w tym zawodzie nigdy się nie kończy i nigdy nie ma dobrego momentu, żeby przestać się doskonalić.
„NIKT prawdy nie powie”
Jedna z mam napisała do mnie: „Pani mi tu nie wyjeżdża z wykształcenia, bo ja swoje wiem. Nawet na Wikipedii napisali […]. Nikt prawdy nie powie, samemu trzeba czytać”. I tak właśnie poznałam mechanizm powstawania mitów w temacie szczepień. Zagadka rozwiązana. I znowu mogłabym się tym nie przejmować. Ale się przejmuję. Denerwuje mnie to, że osoby powtarzające informacje nieprawdziwe nie biorą żadnej odpowiedzialności za to co piszą. Czasami łapię się za głowę jak dostaje skany z niektórych grup na facebooku czy z jakiś forów internetowych – ilu tam jest „specjalistów”…
No wiem, że w internecie każdy może napisać to co chce. Sama przecież piszę bloga. Ale moje dane znacie. Czy rzeczywiście jestem lekarzem możecie zweryfikować w rejestrze lekarzy. Podobnie jak możecie zweryfikować dane ekspertów ze strony szczepienia.info czy dane lekarzy, którzy działają na instagramie i na facebooku. Możecie jakoś to sprawdzić. A kto pisze te bzdury w internecie już nie zawsze sprawdzicie – wiele kont jest fikcyjnych, adresy mailowe podawane przy komentarzach też bywają nieprawdziwe (wiem, bo czasami mam jeszcze chęć konfrontacji w dyskusji, a @ wracają na skrzynkę).
Uczy się dzieci o niebezpieczeństwach internetu. Co jakiś czas pojawiają się kampanie, w których pokazane jest jak z jednej strony internetowego świata siedzi dziecko, które przekonane jest, że rozmawia z kolegą, a po drugiej śliniący się pedofil.. Uczycie dzieci – sami też się edukujcie. Szukajcie WIARYGODNYCH źródeł informacji i ZAWSZE rozmawiajcie z lekarzem. Jak Wasz pediatra nie potrafi odpowiedzieć na pytania albo Wam nie odpowiada sposób w jaki to robi to udajcie się do innego. Nie jesteśmy skorumpowani, nie jesteśmy źli i gburowaci, ale bywamy zmęczeni, nie jesteśmy idealni, jesteśmy ludźmi. Można z nami porozmawiać. Nie wiem jak Wy, ale ja dla siebie lekarza wybieram. Do ginekologa jeździłam 30 km na każdą wizytę w ciąży, bo do niego miałam zaufanie. Bo potrafił ze mną rozmawiać. Bo miał wiedzę i umiejętności. Do internisty akurat nie chodzę, ale okulistę też wybieram, a nie idę do pierwszego „z brzegu”. Ludzie mają różne charaktery, nie każdy musi się z każdym dogadywać, ale nie oznacza to, że należy zrezygnować z rozmowy „na żywo” w gabinecie, bo internet nigdy jej nie zastąpi.
„twoje dziecko jest zaszczepione, więc dlaczego się martwisz?”
Jednym z powielanych komentarzy jest ten: „Co was obchodzi, że nie szczepie swojego dziecka skoro wasze dzieci są zaszczepione. Czemu się tak martwicie przecież szczepionki są takie skuteczne? Moje dziecko nie stanowi dla was zagrożenia”. Tak. Możecie uznać, że gdzieś już to czytaliście. Pojawia się nieustannie. Mam ochotę wrzeszczeć jak to widzę. Bo to czysta głupota. Bardziej denerwuje mnie chyba tylko tekst: „Kocham, więc szczepię”.
Nie mówię o tym, że ktoś nie szczepi dziecka. Różne są dzieci, różne choroby, różne przeciwwskazania. Są też osoby, które nie szczepią, bo boją się powikłań. Albo starsze dziecko źle znosiło szczepienie i nie wiadomo dlaczego, a rodzic po prostu boi się i nie rozumie. To co innego. Jak wiecie jestem za szczepieniem. Ale nie oznacza to, że wieszam psy na nieszczepiących. Natomiast stanowczo potępiam osoby, które piszą „Co was obchodzi, że nie szczepie swojego dziecka skoro wasze dzieci są zaszczepione”. Serio? Uważasz mądraliński/mądralińska, że jesteś „świadomym rodzicem”, który nie szczepi bo wszystko wie i rozumie? (pomijając już fakt, że te komentarze wstawiają też osoby, które mogą dzieci nie posiadać). Twoja decyzja i wszystkie jej konsekwencje zostały poznane? wszystkie „za” i „przeciw” rozważone?
Jako mama trzech dziewczynek, które szczepię i jako lekarz mówię stanowczo – ogarnij się! Obchodzi mnie, że wygadujesz takie brednie. Co więcej obchodzi mnie to, nie tylko ze względu na Twoje dziecko (które prawdopodobnie może być zaszczepione, ale podjąłeś decyzję w oparciu o informacje z Wikipedii, a nie po rozmowie z lekarzem), ale OBCHODZI MNIE TO ze względu na niemowlaki – te poniżej 6 tygodnia, które nie są zaszczepione na krztusiec i ochrony nie mają. OBCHODZI MNIE TO ze względu na niemowlaki poniżej 1 roku życia, które zaszczepione na odrę-świnkę-różyczkę jeszcze nie są. OBCHODZI MNIE TO ze względu na wszystkie dzieci z przeciwwskazaniami do szczepień (czasowymi i stałymi), OBCHODZI MNIE TO ze względu na kobiety w ciąży, które nie chorowały na niektóre choroby zakaźne, a w ciąży nie mogą się zaszczepić żywymi szczepionkami. OBCHODZI MNIE TO ze względu na ten niewielki odsetek dzieci, które na szczepienie nie odpowiedzą. OBCHODZI MNIE TO, nie tylko dlatego, że mam w domu niemowlaka, który jeszcze nie został zaszczepiony na odrę-świnkę-różyczkę. OBCHODZI MNIE TO, bo interesuje mnie coś więcej niż czubek własnego nosa. Twoje zdrowe, niezaszczepione dziecko nie stanowi zagrożenia dla nikogo. I daj mu Boże jak najwięcej zdrowia. Problem polega na tym, że choroby wieku dziecięcego nie wyleciały w kosmos. Istnieją i dopadają przede wszystkim dzieci. Kiedy ludzie przestali się przejmować? Uświadomcie mnie? I nie tylko w kwestii szczepień.. Dlaczego są rodzice, którzy z PEŁNĄ ŚWIADOMOŚCIĄ stawiają się z chorym dzieckiem na „dzieci zdrowe”? Chcielibyście, żeby obok Waszego zdrowego noworodka czy niemowlaka siedziało w poczekalni dziecko z ospą? czy tylko z gorączką i wysypką? albo tylko z zapaleniem oskrzeli? Przychodzisz na „dzieci zdrowe” i możesz sobie wybrać z czym wyjdziesz… No błagam… Trochę wyobraźni.
Myślicie, że lubię co roku szczepić się przeciwko grypie? Że lubię co roku wydawać pieniądze na te szczepionki i później przez kilka dni chodzić z bolesnym ramieniem? Mogłabym to olać, ale tego nie robię. Nie tylko dlatego, że chce w miarę możliwości ochronić siebie i swoich najbliższych. Nie chciałabym również zarazić moich pacjentów. Nie wyobrażam sobie chodzić z grypą do niemowlaka, który przyszedł na oddział z powodu żółtaczki..
Za to jest kilka kwestii, które mnie nie obchodzą
Nie interesuje mnie jak bardzo i dlaczego nie lubią szczepień naturopaci, homeopaci, agenci ubezpieczeniowi ani youtube z żółtymi napisami, bo to nie są osoby z wykształceniem medycznym i nie mają uprawnień aby komukolwiek w kwestii zdrowia doradzać. Podobnie jak nie interesuje mnie co mają do powiedzenia w sprawie ciąży, naprawy samochodu czy lodówki. Od samochodu mam mechanika. Od lodówki serwis producenta. A w ciąży chodziłam do ginekologa.
Pamiętajcie, że coraz więcej jest lekarzy w internecie. Wykorzystajcie to. Podsuwajcie nam tematy, o których chcecie poczytać. Zadawajcie pytania. Edukujcie się i mobilizujcie nas do nieustannej edukacji. A szczepienie chroni nie tylko Twoje dziecko, ale i otoczenie. I jako lekarz wiem co mówię. Nie wiem wszystkiego, ale to wiem na pewno. Zanim skomentuje to jakiś oszołom to uprzedzam, że moderacja komentarzy działa niezwykle sprawnie, więc warto pomyśleć czy nie szkoda czasu.
Zachęcam Was do zakupu ebooka szczepionkowego „309 pytań o szczepienia” gdzie znajdziecie odpowiedzi na całe mnóstwo pytań!
Piękny, potrzebny wpis!
Brawo, brawo i jeszcze raz brawo!! Super i bardzo madry tekst!!
Dobry wieczor,
Czytam Pani blog od niedawna ale w wielką przyjemnością i uwagą. Trafne argumenty, przemawiające (choć pewnie do niektórych nic nigdy nie dotrze). Dobrze, że jest 😉 mam dwójkę dzieci, trzecie pojawi się za jakieś dwa tygodnie….temat szczepień w rodzinie jest poruszany z dwóch stron..jedni są na tak, drudzy na nie. Ja jestem na tak. Zastanawia mnie jednak, jak to jest, że szczepionki są niedostępne w dobie takiej nagonki na nieszczepienie? Nie ma Engerix B, nie ma Infranrix IPV+ HIB. Terminy się zbliżają a tu nie ma czym…w Niemczech nie ma problemu. Ale czy to tak ma wyglądać, że po szczepionkę trzeba jechać do zachodnich sąsiadów…na szczescie mam blisko 😉 czekam na kolejne wpisy i życzę przyjemności i samych pozytywnych spotkań 😉
Pozdrawiam,
Olga
Witam 🙂 o Engerixie nie wiedziałam, ale zorientuję się w temacie. Nie mam pojęcia czemu go nie ma. CO do Infanrix IPV + Hib to jest, tylko, że sanepid zabezpiecza tę szczepionkę dla grup ryzyka (wcześniaków) i stąd brak w aptekach…
Oj tak… Ja moje dziewczynki tez zaszczepilam. Mieszkam na wyspach, wiec jedynie szczepionki na gruzlice nie mialy, lecz wiem ze to uzupelnie gdy wrociny do Polski. A artykuł chetnie pokazalabym przyjaciolce, anty szczepionkowa całkowicie – nie powazna!
Nie jestem ani za, ani przeciwko szczepieniom. Mam wiele wątpliwości,ze względu na ogrom silnych powikłań występujących w bliskim mi otoczeniu, a także w rodzinie. Czerpie wiedzę z internetu, od specjalistów i wymieniam się doświadczeniami z członkami rodziny, znajomymi którzy są rodzicami itp. Niestety z przychodnią mam bardzo kiepskie doświadczenia i zwlekam ze szczepieniami. Uważam, że wiele placówek zatrudnia kadrę, która nie posiada wystarczającej bądź aktualnej wiedzy medycznej. Robią to co zawsze robili, nie podchodzą indywidualnie do pacjenta, tylko chcą byle jak najszybciej „odhaczyć” kolejne szczepienie i mieć święty spokój. Kiedy poprosiłam Panią zajmująca się szczepieniami o ulotkę, dała mi kolorową broszurkę, natomiast kiedy wyjaśniłam że chce przeczytać ULOTKĘ nie chciała mi jej udostępnić, dać do wglądu ani zrobić ksero. I stąd tyle wątpliwości rodziców… A czemu tacy ludzie nadal pracują w placówkach medycznych? Bo większość rodziców, którzy uważają się za „dobrych, bo szczepią swojej dziecko” idzie bez zastanowienia do przychodni, pozwala podać szczepionkę, nie myśli nawet o tym by przeczytać ulotkę czy porozmawiać z lekarzem. A lekarze, jeśli rodzice nie zapytają nie poczuwają się poinformować o przeciwwskazaniach i powikłaniach. Ba, często nawet nie są wykonywane i dokumentowanie badania kwalifikujace do szczepienia, a zdanie jednego rodzica nie ma znaczenia. Idźmy dalej. Rodzic zaszczepił dziecko i pojawia się silny NOP, co wtedy? Nie ma osoby odpowiedzialnej, rodzice zostają tym obarczeni a na pomoc nie mają co liczyć. Niekiedy potrzebna jest stała rehabilitacja, leczenie, a na środki od Państwa czy Ministerstwa Zdrowia nie ma co liczyć. Moje zdanie: skoro jest ryzyko, musi być wybór! Jak mówi jedno z haseł organizacji STOPNOP. Niestety w Polsce nadal szczepienia są obowiązkowe, rodzice są zmuszani do podawania szczepionek i straszeni grzywnami. NOP, które występują są często bagatelizowane, i nie są ujmowane w tworzeniu statystyk, podawanych na ulotkach, co do częstości występowania danych powikłań. I ostatnia rzecz. Dopóki rodzic nie doświadczy silnego powikłania poszczepiennego na własnym dziecku, będzie ślepo wierzył, w to, co jest nagłaśniane o dobroczynnosci szczepień. A moim zdaniem tak samo duże jest ryzyko wystąpienia silnego powiklania po szczepieniu jak ryzyko powikłania po przebytej chorobie. A co najważniejsze szczepienie nie chroni przed zachorowaniem na daną jednostkę chorobową, a większość rodziców myśli, że tak właśnie jest. Nie chcę być źle zrozumiana. Nie neguję szczepień, chce dziecko szczepić, ale należy do tego podejść ostrożnie i rozsądnie. Pozdrawiam 🙂
Świetny tekst!
Tylko czemu oderwało się agentom ubezpieczeniowym na równi z homeopatami? 😉 😉
Pozdrawiam.
takie małe nawiązanie do liderów niektórych stowarzyszeń 😉
Hmm a co w takim razie z dorosłymi szczepionymi 15 lat temu lub tymi którzy nie byli szczepieni. Tak naprawdę oni są zagrożeniem bo bywają wszędzie… Poza tym nie wszyscy czytają Wikipedie…i trochę pani zaprzecza sobie bo z jednej strony mam słyluchać eksperta q drugiej strony lekarz jednak nim jest to tylko człowiek a medycyna nie jest prosta…. to może powinna być specjalizacja na „lekarza od szczepien” (swoją drogą ciekawe jakby się nazywal szczepiokolog).Nie byłoby tematu gdyby była u nas wolność wyboru…przecież w niektórych krajach nie ma obowiązku a też są małe dzieci, kobiety w ciąży….
Dorośli powinni się również szczepić – niektóre szczepionki działają krótko – np. przeciwko krztuścowi. Inne działają dożywotnio, a jeszcze inne są niedostępne dla pewnych grup wiekowych. Ale na taki krztusiec powinni się szczepić, zwłaszcza Ci, z grup ryzyka. Pisałam o tym tutaj i tutaj. Ale pisałam głónie w kontekście małych pacjentów, bo moja działka to pediatria.
Medycyna nie jest prosta dla lekarza, dla eksperta w danej dziedzinie a jest prosta dla kogoś kto nie ma z nią nic wspólnego?
Taki lekarz jest. Wakcynolog się nazywa. Tu nie chodzi o wolność wyboru, ale o dialog z lekarzem. To najbardziej u nas leży niestety i nad tym lekarze powinni nieustannie pracować. W Norwegii mają zdecydowanie doskonalszy system szczepień. Lepiej prowadza dialog. Zaufanie do lekarza jest ogromne. Ponad 90% społeczeństwa jest zaszczepione pomimo braku obowiązku (mają też lepszy system prowadzenia statystyk). Dla mnie – marzenie dla Polski.
Witam serdecznie,
Czesc mojej rodziny mieszka w Norwegii, faktycznie szczepienia maja super, chyba wszystkie darmowe ale…. Male dziecko bylo szczepione na wszystko poza mmr bo sie naczytali o tym ze powoduje autyzm. Malo tego zaczeli ogladac wyklady na yt Pana Zieby. Za argument podaja, ze zaszczepia jak beda mieli pojedyncze szczepionki. Niedlugo Nas odwiedzaja z tym dzieckiem, moje jeszcze nie zaszczepione na mmr. Czy powinnam sie czegos obawiac?
Pozdrawiam
dopóki tamto dziecko jest zdrowe to nie. jeśli zachoruje, albo będzie dopiero w okresie wylęgania choroby (może być bez objawów) to tak.
A dlaczego zdanie „kocham więc szczepię ” jest tak bardzo denerwujące?
Uważam, że nawet najbardziej zagorzały antyszczepionkowiec kocha swoje dziecko. A do tego są osoby, które chciałyby szczepić a nie mogą, bo dziecko ma na przykład postępującą chorobę ośrodkowego układu nerwowego. Nie szczepią to nie kochają? Denerwuje mnie, bo jest krzywdzące. Po prostu. Są pewne granice, których uważam, że nie powinno się przekraczać.
Świetny tekst. Nareszcie trafiłam na „głos rozsądku” w całym tym internetowym szczepionkowym zamieszaniu. Sama jestem mamą, szczepię, choć „z duszą na ramieniu”, zawsze modląc się by wszystko było ok. Przed nami odra, świnka, różyczka (Priorix). Też bardzo się boję, ale mam nadzieję, że i tym razem będzie dobrze. Dziękuję Pani za ten blog. Cieszę się, że tu trafiłam 🙂 Pozdrawiam, Zosia.
Bardzo proszę powiedzieć jakie jest Pani stanowisko odnośnie szczepienia niemowlaka poniżej 6-tego miesiąca, który ma neutrofile poniżej 1,0 tys/ul (zakładajac, że inne parametry w morfologii nie budzą zastrzeżeń). W naszym przypadku na przestrzeni 3 miesięcy wyniki osiągają wartość kolejno 1,0, 0,6, 1,0, 0,7, 0,9 tys/ul. Dodam, że morfologię badaliśmy w związku z przedłużającą się żółtaczką u naszego malucha (obecnie bilirubina jest już w normie). Stanowisko lekarzy w tym temacie jest różne, jedni informowali nas, że nie powinniśmy szczepić przy wyniku poniżej 1,0 tys/ul, a ostatnio Pani Doktor udzieliła nam informacji, że szczepić można powyżej 0,5 tys/ul. Nie chcielibyśmy zaszkodzić naszemu maleństwu, stąd mętlik w naszych głowach.
Witam. Szczepienia inaktywowawane (szczepionkami zabitymi można podawać normalnie). Co do szczepionek żywych atenuowanych – do decyzji immunologa (zależy od przyczyny neutropenii).
Dzień dobry, ja mam pytanie. Na czym polega to, że szczepienie jednego dziecka wpływa na ochronę innych dzieci w społeczeństwie? Jaki mechanizm tym kieruje? Bo na logikę szczepienie przecież chroni tylko to jedno dane dziecko (jego układ odpornościowy odpowiada na antygeny zawarte w szczepionce). Nie wybija wirusa czy bakterii w ogóle ze środowiska. Będę wdzięczna za odpowiedź żebym mogła zrozumieć. pozdrawiam
Dziecko zaszczepione nie zachoruje i nie będzie tym samym zarażać otoczenia – w tym dzieci, które nie mogą zostać zaszczepione bo są zbyt małe lub mają przeciwwskazania – te dzieci nie mają pamięci immunologicznej po szczepieniu, ale też nie mają się od kogo zarazić.
A ja z takim pytaniem: dlaczego szczepienia pc. odrze, śwince, różyczce są dopiero po 1 roku życia? Nie można podać ich wcześniej? I kolejny raz dziękuję za świetny artykuł.
Można podać np w epidemii, albo przed podróżą do kraju z wysokim wskaźnikiem nowych zachorowań po 9 miesiącu życia. Ale podana wcześniej po prostu jest mniej skuteczna. Więc i tak trzeba powtórzyć tak, jakby tej dawki w ogóle nie było.
Pani Doktor mam pytanie. 3 miesiące temu zaszczepiłem córkę przeciwko pneumokokom,szczepionką Prevenar 13. Córka od września chodzi do przedszkola i od tego czasu ma nieustanny katar. Tydzień temu odebralismy wyniki wymazu z nosa. Okazało się,że córka ma pneumokoki. Czy to oznacza,ze tylko te niegroźne serotypy,które nie wchodzą w skład szczepionki?
bez względu na to jakie są to serotypy to córka jest chroniona przed tymi najgroźniejszymi, zawartymi w szczepionce. Mogła być nosicielem już wczesniej. Nosicielom pneumokoka tym bardziej szczepienie sie zaleca.
Bardzo dobry wpis. Szczepie swojego syna poniewaz sama przechodzilam w wieku 13 lat krztusiec, mimo ze bylam szczepiona, ale nie wiem jak skonczyla by sie ta choroba gdybym szczepienia nie przyjela. Pol roku wyciete z zycia. Przeszlam te chorobe tragicznie i nigdy nie chcialabym, aby moje dziecko cos takiego doswiadczylo. Rozyczki nie przechodzilam mimo ze mialam kontakt z chorymi nie zarazilam sie, kiedy w ciazy badalam odpornosc wyszlo ze mam ja bardzo wysoka. Ufam medycynie, ufam swoim lekarzom i wiem ze szczepienia sa dobre i konieczne. Moj dwuletni syn jest szczepiony, bardzo obawialam sie szczepionki memingokokowej ponieważ nie wiedzialam jaki preparat bedzie dobry czy to faktycznie nie jest juz moj wymysl ale nasz pediatra usiadl ze mna do dlugiej rozmowy wszystko wytlumaczyl omowil preparaty dal czas do namyslu i dziecko zostalo zaszczepione. A ja spie na pewno spokojniej po rozmowie ze specjalista nizeli po przeczytaniu antyszczepionkowcow ktorzy sa specami od siania paniki i strachu u mlodych rodzicow.
bardzo miło czyta się takie komentarze, gdzie okazuje się, że jednak nie wszyscy jestesmy wypalonymi i znudzonymi życiem lekarzami. Są tacy, którym się chce. Oby było takich jak najwięcej. pozdrawiam!
Pisze Pani, aby rozmawiać z lekarzem o sprawach szczepień. Co jeśli lekarze mają inne zdanie odnośnie szczepień? Mój pediatra powiedział mi wprost, aby lepiej szczepić jak najpóźniej, kiedy dziecko jest silniejsze, bo po 1. lepsza będzie odpowiedź na szczepionkę, 2. dawka szczepionki będzie na cięższe dziecko, więc ilość konserwantów/adjuwantów w przeliczeniu na masę ciała dziecka będzie mniejsza. Pediatra, ordynator oddziału dziecięcego w moim mieście…Nie od dziś wiadomo też, że lekarze na całym świecie mają różne spojrzenie na temat szczepień i publikują swoje przemyślenia. Regularnie czytam czasopismo: „O czym lekarze Ci nie powiedzą” wydawane przez lekarzy…Poniżej jeden z artykułów:
Dlaczego nie ma jednoznacznej opinii wśród lekarzy, że trzeba szczepić. Każdy ma dostęp do tych samych badań naukowych…Więc jak to jest?
obawiam się niestety, że odmienność opinii wśród lekarzy wynika jedynie z braku wiedzy na temat szczepień u niektórych z nas.. Nie każdy musi być „specjalistą” od wszystkiego. W temacie szczepień trzeba bardzo dużo samemu się edukować, uczestniczyć w kursach, szkoleniach i czytać mnóstwo publikacji – a do tego prawidłowo interpretowc badania. Na studiach i w programie specjalizacji jest tego malutko (kolejny problem całego systemu).
tak samo pewnie krzywdzace jak i „kocham- nie szczepie” ; taka wersje znalam. Zgadzam sie jak najbardziej, ale dziala to w dwie strony. pozdrawiam
ja tej drugiej nawet nie słyszałam przyznam szczerze…
Witam
Mam pytanie dotyczace szkodliwosci aluminium oraz rteci (glownego skladnika szczepionek) na rozwoj mozgu u noworodkow ?
Witam. Rtęć nie jest głównym składnikiem szczepionek. Znajduje się w szczepionce DTPw, którą można zastąpić szczepionkami bez tiomersalu. Więcej o tym tutaj: klik i klik
Witam. Dopiero zaznajamiam się z Pani stroną dlatego jeśli powielam jakiś temat o którym już Pani pisała to z góry przepraszam. Zaznacze może że to co pisze wynika ze stanu mojej wiedzy na dzień dzisiejszy (lecz zaznacze że przewertowałem masę wykładów ,stron internetowych oraz ksiązek z różnych źródeł żeby wyciągnąć spojne wnioski nie zafałszowane jednym źródłem) .Jestem rodzicem który nie szczepi swojego dziecka ze względu na możliwość wystąpienia NOPu ,ze względu na podawane w szczepionkach adiuwanty oraz ze względu na uzasadnienie podawania szczepionek. Nie oszukujmy sie że koncerny chcą naszego zdrowia,bo jak Pani może sama zauważyć ,że tak szlachetny zawód jak lekarz zostaje sprowadzony do roli „sprzedawcy ” produktu . Dlatego Pani podejście znajduje u mnie (tzw . szarego człowieka ;)) wielki szacunek że jako Pediatra pisze Pani o ciągłym samokształceniu ,bo w tych czasach większość lekarzy myśli że wszystko wie najlepiej i kropka. Wracając do szczepień . Co myśli Pani na temat szczepionki na świnkę , różyczkę + odra?. O ile odra jest najgroźniejsza z tych chorób(powiedzmy- bo kazdy przypadek jest inny), to na świnke i różyczke każdy dawniej chorował i przy odpowiednim przeciwdziałaniu, choroby ustępowały i procentowały na dalsze życie tym, że uodparniały nas na inne schorzenia w wieku dorosłym. Najlepiej oczywiście przejść tą chorobę w wieku dziecięcym bo zachorowanie w wieku dorosłym grozi powaznymi powikłaniami czyż nie ? Więc jaka zasadność jest szczepić na te choroby dzieci (jesli szczepionka dziala jak powinna) dając im niemożność zachorowania w wieku dziecięcym właśnie? Kiedy to odporność na wirus zanika po paru czy tez,(optymistycznie;)) kilkunastu latach i zwieksza się ryzyko zachorowania w wieku dorosłym , a wiadomo że wtedy jest to o wiele grozniejsza opcja, że tak sie wyraże .Albo z innej beczki ..uzasadnienie użycia rtęci w szczepionkach jest takie że o wiele więcej rtęci jest w rybach niż w szczepionkach (zaszczepsiewiedza.pl)Tylko od kiedy noworodki jedzą ryby ,to jedno , a drugie one tą rtęć otrzymują z pominieciem jakichkolwiek barier immunologicznych bo bezpośrednio do krwioobiegu a nie (jak rtęć w rybie) przez jelita gdzie znajduję się(moge sie mylic ) okolo 70% przeciwciał ? i co w tym wypadku z barierą krew-mózg u dziecka ? gdzie te wszystkie chemikalia sobie buszują zaburzając połączenia neuronowe co może skutkowac blachymi odchyleniami w pozniejszym rozwoju bo ułomność dziecka . Chętnie bym z Panią podjął szerszą polemike na ten temat , ale nie da sie wszystkiego opisać w jednej wiadomości ,bo bym Panią zanudził pewnie 😉 Tak jak pisałem ,jeśli powielam jakiś temat to przepraszam . Jeśli interesuje sie Pani tematem i ma czas to polecam między innymi książke .Bezlitosna immunizacja . A Kotok . I proszę nie myśleć ze jestem zagorzałym antyszczepionkowcem , po prostu chce chronić swoje dziecko jak kazdy rodzic dlatego szukam wiedzy i jakoś bardziej do mnie przemawia argument który jest poparty badaniami niezaleznych naukowcych niż propaganda koncernów które ciągle powtarzają ze szczepionki są dobre i już ,bez argumentacji konkretnej i treściwej oprocz oczywiscie swoich zapewnien . dziękuje i pozdrawiam
Witam. Zacznę od szczepienia odra-świnka-różyczka, bo tutaj widzę największą nieścisłość. Szczepionka daje długotrwałą ochronę (nie jest konieczne doszczepianie) – jedynie u kobiet w ciąży zaleca się kontrolę poziomu przeciwciał, bo jest grupa osób, które nie odpowiedzą dostatecznie na szczepienie (nie ma 100% skuteczności). Przechorowanie przez dziecko – ogólnie zdrowe dziecko może i by było ok, gdyby nie kilka kwestii: 1) nie jesteśmy w stanie przewidzieć u którego dziecka przebieg będzie łagodny i niepowikłany. 2) u niemowląt generalnie chcielibyśmy w ogóle uniknąć – stąd masowe szczepienia, by chronić też niemowlęta, które zaszczepione być nie mogą 3) chcemy chronić kobiety w ciąży – wirus różyczki jest groźny dla płodu. Przy braku szczepień wirus krąży w populacji i może zarazić kobiety ciężarne wywołując zespół różyczki wrodzonej (dzięki szczepieniom od dobrych kilku lat nie występuje). Po prostu nie jesteśmy w stanie kontrolować dzikiego wirusa. Tego ze szczepionek jesteśmy w stanie. Statystyki dla NOPów w przypadku tego szczepienia wyglądają dość sobrze – wiem, że są niedoszacowane, że wiele osób nie zgłasza NOP – biorę to pod uwagę, ale nawet jak patrzę nie tylko na przychodniane przypadki, a nawet na te, które tu na blogu są opisywane przez rodziców to NOPy zdecydowanie częściej dotyczą jednak szczpeionki z komponentą krztuścową niż po MMR. CO do tiomersalu – możliwa jest oczywiście opcja jego totalnego wyeliminowania ze szczepienia dziecka (rezygnacja z refudnowanego DTPw). Co do podania szczepionek – nie są podawane bezpośredni do krwiobiegu – tylko domięśniowo. Inne jest wchłaniaie i dystrybucja związku (jakiegokolwiek, nie tylko szczepień) podanego dozylnie a inna tego podanego domięsniowo. Niemniej NOPy które obserwujemy po szczepieniu z tiomersalem (DTPw) wynikają bardziej z pełnokomórkowego składnika krztuśca niż z samego tiomersalu, który jest dość szybko wydalany z organizmu. Co do książki to zapoznałam się. Naprawdę. BYłam ciekawa i zawiodłam się. Z tego co wyczytałam na forach to rodzice cenili sobie obiektywizm, a ja go tam nie znalazłam. Jest trochę błędów czysto merytorycznych, ale to już nawet sprawda drugorzędna. Wytłumaczenie np z poliomyelitis – że jakoby to wcale nie były epidemie polio tylko jakieś inne schorzenia, a samo polio wzielo się ze szczepionek? Jedna z najstraszniejszych epidemii, gdzie tysiące dzieci straciło życie jest poddawana w wątpliwość czy w ogole miała miejsce, bo kosztem szczpeienia dochodziło do porażennych objawów (po szczepionce żywej), które owszem – były NOPami i ich przebieg wzbudzał ogromny niepokój rodziców, ale ta ilość porażeń spadła w tak zatrważającym tempie, że nie wyobrażam sobie jak można poddawać w wątpliwośc sens tego szczepienia. Ludzie mają krótką pamięć. Na szczęśćie w internecie znaleźć można wspomnienia lekarzy którzy przeżyli te epidemie – polecam artykuł pani dr Czachorowskiej – tutaj jest darmowy: klik. Wspomniana książka zawiera mnóstwo wyrwanych z kontekstu badań, których nie oceniono pod katem metodologicznym lub nie przeanalizowano ich w całości.
Rozumiem strach przez powikłaniami, bo je widuje. Nikt nie ukrywa ich przede mną. WIdywałam i małopłytkowowści i padaczkę i HHE. Nie tylko w przychodni, czy przelotem na izbie, ale też na nuerologii (w trakcie specjalizacji stażuje się w różnych oddziałach). Jednak to kropla w morzu. W morzu powikłań po chorobach zakażnych. Osobiście myślałam że nigdy odry nie ujrzę (w czasie studiów byłam o tym przekonana i opis tej choroby wydawał mi się abstrakcją), ale myliłam się. Wyszczepialność się zmniejszyła od tamtego czasu (studia skończyłam w 2010 roku). Jeśli rzeczywiście nie jest pan zagorzałym antyszczepionkowcem to dziwię się, że nie zdecydował się pan na szczepienia indywidualnym kalendarzem szczepień. Na szczepionki bez tiomersalu. Na rozdzielenie szczepień. Chciałabym aby w opozycji do „bezlitosnej immunizacji” pojawiła się na rynku bardziej wiarygodna publikacja..
Czy moglaby Pani opisac jak sie kontroluje wirusa rozyczki ze szczepionek? I dlaczego dzikiego sie nie da? Bede wdzieczna za odpowiedz.
*po ułomność. wkradł się błąd 😉
i wie Pani co mnie denerwuje ? to że jestem negowany jako nieszczepiący ,to nie jest denerwujące jeśli ktoś kto szczepi i zdobył jakąkolwiek przynajmniej wiedze na ten temat, chce przedstawić argumenty dlaczego powinienem to zrobić bo to czy tamto …to ok jestem w stanie rozmawiac…ale… 80% ludzi którzy negują moje zachowanie to ci którzy wgl nie interesują sie tematem głębiej tylko kończa na tym ze wszyscy sie szczepia to czemu Ty nie , albo bo w telewizji mówili to czy tamto… ..i na tym argumenty się kończą ..Myślę że mnie Pani rozumie . „strach to najpotężniejsza broń” i moim zdaniem tutaj sie to sprawdza w 100% , bo jesli sie słyszy w szanownej TV slogany typu ” jesli nie zaszczepisz swojego dziecka to umrze” to nie ukrywajmy ale 80% spoleczenstwa pojdzie i to zrobi bez wnikania gdzie co i jak …. takie mamy czasy że ludzie przestali myślec samodzielnie bo to jest wygodne …ale być wygodnym i dawac decydowac Państwu o swoich dzieciach to czysta głupota ,lekko mówiąc . Realia co do tematu są takie że Państwo chce decydować o tym że masz szczepić bo my na tym zarobimy (po cichu oczywiście konkretne osoby wysoko postawione)ale jak wyniknie NOP to radz se sam , bo walcz z koncernem ,prawda? .. Tak jak teraz ta śmieszna ustawa o szczepionkach na grype i o podstawowej opiece zdrowotnej … Człowiek jest traktowany jak bydło i ciekaw jestem kiedy i czy wgl, ludzie przejrzą na oczy …
niestety cały system ochrony zdrowia jest zły. Nie jest tak, ze tylko dzieci z NOPem mają problem z opieką specjalistów. Wcześniaki, gdzie ważny jest ten wczesny etap stymulacji rozwoju, rehabilitacja itd mają terminy na za 3-4 miesiące.. a umówmy się, że matka musiałaby przewidzieć w 4 tygodniu ciąży że urodzi wczesniaka i zaklepac terminy we wszystkich poradniach. Nie ma problemu wlasciwie tylko w onkologii, bo tutaj brak terminu to smierc dziecka w kilka godzin… DLatego nie bede sie upierac że to nie jest prawda ze rodzic zostaje sam, bo zawsze jest ciezko, bez wzgledu na przyczynę choroby dziecka. Nie poprę nie-szczepienia dziecka, które przeciwwskazan nie ma. Ale mysle, ze na to pan nie liczył. Mogę jednak pomoc zrozumiec i odczarowac kilka mitów. Jak ten o zarabianiu na szczepieniach. Wie Pan, ze koszt leczenia choroby zakaźnej jest mega wysoki dla państwa. To koszty naprawdę duze. Wiec mozna uznac, że bardziej sie oplaca zaszczepic i uchronic przed chorobami zakaznymi. Ale wtedy zarabia koncern. O wiele wiecej zarobiłby na antybiotykach, na witaminach i suplementach, na preparatach do leczenia objawowego (nawet na zwyklych lekach przeciwgoraczkowych). Dlaczego w takim razie „idzie” w szczepienia? Ten cały spisek to chyba zbyt daleko idące rozważania… Ale artykuł nie miał negować rodziców z wątpliwościami. Neguje antyszczepionkowców. DO rodziców z wątpliwościami trafia rozmowa w gabinecie.
Mój fryzjer, któremu urodziła się córka dumnie mi oznajmił, że on z żoną są świadomymi rodzicami i nie zaszczepili swojej córki przy porodzie na gruźlicę i żółtaczkę i dzięki temu Mała jako jedyna z noworodków nie miała żółtaczki. Na moje pytanie, czy zdaje sobie sprawę, że to żółtaczka fizjologiczna, a nie zakaźna, odpowiedział, że żółtaczka to żółtaczka
Dzień dobry Pani Doktor! Oczywiście jako świadoma matka robię (lub staram się robić) wszystko aby moje dziecko było bezpieczne. Począwszy od dobrego fotelika do samochodu, zdrowe jedzenie po…właśnie szczepionki 🙂 Moje pytanie jest następujące: w wieku niespełna 14 m-cy zaszczepilismy córeczkę p-ko meningokokom (Bexero), druga dawka za min. 8 tyg i kolejna za rok od pierwszej dawki. Czy w międzyczasie (albo kiedy?) nie należałoby również zaszczepić córki Nimenrixem? Pytam, poniewaz zdania w mojej przychodni sa podzielone. Dziękuję za odpowiedź 🙂
Jak najbardziej. Jedna dawka w tym wieku.
Dzień dobry, mój synek ma autyzm, wiec troche czytam o szczepionkach i ich ewentualnych następstwach (niestety nie tylko pozytywnych) i wyczytałam (w internetach), ze dzieci z mutacja genu MTHFR maja zaburzenia metylacji i mało sprawny detoks przez co zle reagują na szczepionki. Czy słyszała Pani o takim powiązaniu? Mój syn ma ta mutację.
pisałam o tym tutaj: klik.
Czy Pani zdaniem krzywica i zapalenie jelit jest przecieskazaniem do szczepienia? Byliśmy z synkiem u alergologa głównie z powodu zmian na skórze dziecka i stwierdził zapalenie jelit ( kilka razy była też krew w kupie i synek zaczął sporo ulewać- ma 4 miesiące teraz ) oraz miękka główkę, czyli krzywicę. Ja mam nietolerancje pokarmowe i przymierzam się do diety eliminacyjnej. Martwię się, że dziecko nieszczepione ( tylko gruźlica i wzw b w szpitalu po porodzie ), ale alergolog zdecydowanie odradza. Czy mogłabym prosić o jakieś ustosunkowanie się do mojego komentarza?
Az cieżko mi zrozumieć dlaczego alergolog odradza… Dziecko dostaje uduszę dawki witaminy d? Był jakiś jej poziom oznaczany? Jak dziecko karmione?
Piękny komentarz… usuwanie wpisów, ok.
Mama Pani prawo-to Pani tu gospodynią.
Dała Pani świadectwo.
Pozdrawiam.
tata
Witam. Jeszcze nic nie usunęłam. Na blogu jest moderacja komentarzy. Czeka się nawet tygodniami na ich przeczytanie i moją odpowiedź. Obecnie jest ich ponad 280. Blog to działalność dodatkowa, mam jeszcze rodzinę – stąd tak długi czas oczekiwania. Staram się jednak by to miejsce było rzetelne i umieszczało w internetowym świecie fakty, podparte wiarygodnymi publikacjami. Niestety pan Zięba nie ma wiedzy w temacie szczepień podpartej wiarygodnymi publikacjami i w kawałkach tego wykładu bzdura goni bzdurę… U pani pediatry też niestety nie ma elementarnej wiedzy z immunologii (nie wiem dlaczego, bo immunologia na studiach była…) Nie wiem jak lekarz może opierać się na takich malutkich grupach dzieci i badaniach ankietowych… Metodologii badań naukowych na studiach nie mieliśmy, ale dokształcić się można samemu….
również pozdrawiam
Bardzo rzetelnie i dogłębnie Pani pisze. Miło się czyta. I dużo się można dowiedzieć. Dziękuję za trud i wysiłek, bardzo przydatny.
Bardzo dziękuję 🙂
Witam
Wczoraj moj 6 letni synek zostal zaczepiony na meningokoki szczepionka Bexsero od rana goraczkuje najpierw 38 teraz 39 podaje co 6 godzin paracetamol jest uczulony na ibuprofen jak mial 11 mcy mial drgawki goraczkowe(jeden raz) strach zostal przy wysokiej goraczce. Moje pytanie jak moge zbic jeszcze goraczke ???(kapiele i kompresy tez stosuję i lipomal) i czy powinnam się martwić takim stanem mojego dziecka.
I jeszcze jedno pytanie czy mozna paracetamol dawac po 5 godzinach a nie 6 jesli temeratura rośnie?
Mozna
w tym wieku drgawki gorączkowe już nie występują. A ile podaje pani paracetamolu? i ile waży synek? w ciagu dwóch dni gorączka powinna samoistnie ustąpić
I ile dni może trwac gorączka? Kiedy się zacząć nie pokoić? To już 3 dzień goraczek.lekarz wczoraj był stwierdził ze to po szczepieniu…
do 3 dni maksymalnie. Jeśli utrzymuje się nadal to należy z dużym prawdopodobieństwem podejrzewać infekcję.
Bardzo dziękuję za fachowe odpowiedzi. Skończyło się infekcją i antybiotykiem. Juz jest dobrze . pozdrawiam
Dzień dobry 🙂 od razu zaznaczam ,że szczepie swoje dzieci ,bo nie ma przeciwwskazań.Niepokoi mnie fakt ,że antyszczepionkowcy mają swoje „biblie” jak np dr Aleksandr Kotoka pt. „Bezlitosna immunizacja. Prawda o szczepionkach”.
Przeraża mnie kto to pisze. Jaki lekarz czy raczej oszołom ,bo coraz więcej znajomych odchodzi od szczepień ,bo uważają ,że jest „ukryta prawda”.
Najśmieszniejsze jest to ,że skoro jest taka ukryta to dlaczego lekarze właśnie się szczępią najbardziej i swoje dzieci XD No obłęd po prostu.
Ja na poczatku zaznacze, ze swoich dzieci nie szczepie, bo nie wiem czy przeciwwskazań nie ma. Kto mi da taka gwarancje? I nie do końca jest tak jak Pani pisze, ja znam osobiście kilku lekarzy, ktorzy nie szczepia swoich dzieci. Temat szczepien jest na tyle kontrowersyjny, ze wśród lekarzy tez ma miejsce dyskusja, tak jak wśród zwykłych ,,kowalskich”. Są przeciwnicy i osoby popierające. Z tą różnica, ze lekarz oficjalnie z tego typu wątpliwościami woli sie ukrywać z wiadomych przyczyn 😉 gdyby wszystko było jasne, czytelne, uczciwe i bezpieczne nie byłoby tych dylematów. Szczepionki sa niebezpieczne i to trzeba mowić głośno. Od rodzica powinno zależeć czy sie z tym ryzykiem godzi, a nie od pani doktor z poz czy urzędniczki sanepidu.
obawiam się niestety, że dyskusja wśród lekarzy wynika jedynie z braku wiedzy na temat szczepień u niektórych z nas.. Nie każdy musi być „specjalistą” od wszystkiego. W temacie szczepień trzeba bardzo dużo samemu się edukować, uczestniczyć w kursach, szkoleniach i czytać mnóstwo publikacji. Na studiach i w programie specjalizacji jest tego malutko (kolejny problem całego systemu).
Dobry wieczór. w połowie listopada dodałam komentarz z pytaniem i nie został opublikowany ani nie uzyskałam odpowiedzi. czy mogę prosić o odpowiedź?
udało się dokopać. przepraszam (nie wyrabiam)…
Witam. Jestem mamą 11 miesiecznej Ani która ma neutopenie. Hematolog zalecił szczepienie na meningokoki Jaki schemat szczepień wybrać?
Jeśli zaczynanie przed. Pierwszymi urodzinami to najlepiej bexserro 2+1 w odstępie minimum 2 msc. Po 1 urodzinach 1 dawka nimenrix lub neisvac
Dzień dobry, ostatnio spotkałam się z opinią antyszczepionkowca w temacie szczepień, że szczepienia są niedorzeczne itp. Próbuję sama zgłębić temat, aby móc prowadzić rzeczową dyskusję, czy może Pani polecić jakąś publikację? Dodatkowo zastanawiam się – co się stanie, gdy odporność populacyjna spadnie poniżej pewnego poziomu? Czy wtedy epidemia wybuchnie jedynie wśród nieszczepionych, czy także wśród osób szczepionych? Nie do końca rozumiem mechanizm. Jak działa szczepionka? Antyszczepionkowiec twierdził, że po niej rozsiewa się wirusy, nie rozumiem, co miał na myśli. Wierzę w medycynę, ale czuję się bezbronna w rozmowie z kimś, kto próbuje mnie przekonać.
Pozdrawiam
o zarażaniu pisała tutaj : klik i klik.
Dziękuję za Pani działalność. Jestem mamą dwójki dzieci, są szczepione zgodnie z kalendarzem szczepień. Kiedy w internecie trafiłam na jakąś stronę gdzie opisywano jakie szczepionki są złe miałam ogromne poczucie winy, że jak ja mogłam coś takiego swojemu kochanemu dziecku zafundować. Płakać mi się chciało. Później dotarła do mnie informacja, że w bardzo bliskiej rodzinie u dziecka zdiagnozowano autyzm. Seria badan, okazało się m.in., że organizm tego dziecka jest mocno obciążony metalami ciężkimi, lekarz prowadzący wydał orzeczenie o odroczeniu szczepień. Zbliżał się termin szczepienia mojego młodszego dziecka, pojawiły się dobre rady aby nie szczepić. Bo żeby nie bylo… Bo to napewno przez te szczepionki. Generalnie długa historia. Ale trafiłam na Pani bloga, nawet nie zdaje sobie Pani sprawy, jak uspokoiły mnie Pani wpisy. Zaszczepiłam dziecko i ufam, że szczepionka nie wywoła choroby. Jeszcze raz dziękuję za Pani działalność!
A czy szczepienie w ciąży na krztusiec jest bezpieczne?
Bardzo mądry wpis. Ja szczepię moje dzieci, czytam ulotki od tych szczepionek, ale czytam też ulotki innych leków. Wnikliwie czytając jakie działania niepożądane mają niektóre specyfiki, to używając kropli na katar można skończyć z zapaścią, albo udarem mózgu…
Nie wiem, jakie są dane odnośnie ciężkich powikłań po używaniu innych specyfików medycznych, ale te po szczepionkach wcale nie muszą być największe procentowo. Działa tu tylko efekt skali – 1% ze 100 a 1% z 100 000 jest zupełnie inaczej postrzegany. I to niestety działa na ludzi. Myślę, że działa też efekt igły.
Nie słyszałam takiej nagonki na szczepionki doustne…
Mam nadzieję że dzieciom, które z tych czy innych powodów nie zostały zaszczepione, nigdy się poważna choroba nie przydarzy, nie zarażą rany tężcem, nie będą musiały przechodzić zabiegów chirurgicznych, żeby rodzice nie musieli obawiać się o WZW B.
Pozdrawiam
Uwielbiam Pani bloga. Wspaniale, ze jako młode mamy możemy czerpać stąd prawdziwą wiedzę medyczną. Pani blog jest iskierką w gąszczu internetowych bzdur.
Pozdrawiam
dziękuję 🙂
Pani Doktor,
Jestem mamą 9 miesiecznego Antoniego. Boje się szczepic i boje sie nie zaszczepić. Należało wybrać jakąś drogę więc szczepie swoje dziecko bo mam lęk przed chorobami. Dzis zaszczepilismy przed Menigokokami Bexero. Pare tygodni temu w okolocy był przypadek 8 letniej dziewczynki ktora zmarła po zakazeniu Menigokokami dlatego tym bardziej wolalam zaszczepic bo niby rzadka choroba a jednak sie zdarza. Koleżanka zrugala mnie ze szczepie ze metale ciężkie itp a to co mnie zaniepokoilo i to czym zaczelam sie stresowac to wg jej „wiedzy” wiele nowotworów w tym neuroblastoma powodowana jest szczepionkami. Pani Doktor ile prawdy w tym jest?
Z góry bardzo dziekuje
Szczepienia są nawet zalecane w grupie osób chorujących na nowotwory (oczywiscie zalezy od typu nowotworu, zaawansowania i etapu leczenia). A także im zapobiegają (szczepienie przeciwko wzw typu b i szczepienie przeciwko HPV).
Witam! Oczywiście zgadzam się z Panią w większości. Jednak do każdego dziecka trzeba podchodzić indywidualnie, a tego w tym całym szczepionkowym sporze brakuje. Są zwolennicy szczepień i antyszczepionkowcy… Jak to w ogóle brzmi? Antyszczepionkowcy jak krzyżowcy. Ja swoje dziecko zdecydowałam się zaszczepić mimo, że miałam masę wątpliwości. Niestety dziecko po bezpiecznej DTPa i WZW B dostało silnego NOPu. Od tamtego czasu walczymy z problemami neurologicznymi, których przed szczepieniem nie było. Jest coraz lepiej, ale problem nadal istnieje. Staram się radzić mądrzejszych i wykształconych w kierunku medycznym, ale co? Idę do wojewódzkiej poradni szczepień a Pani dr specjalistka ds.szczepień mówi, że mamy zacząć szczepić dziecko, że na pewno jej nic nie będzie po kolejnych szczepieniach. Nie? A skąd ma tę pewność? Rodzic w obliczu powikłań po szczepieniu zostaje sam jak palec. Moje dziecko zostało przebadane wzdłuż i w szerz. Straciliśmy mnóstwo nerwów, czasu i jeszcze więcej pieniędzy. W każdym gabinecie patrzą na nas jak na wariatów. Jedyną osobą, która nam pomaga jest fizjoterapeuta. No ale przecież to nie lekarz, czyli dla większości, szczególnie służby zdrowia, ktoś gorszy. Wiem, że cała masa rodziców szczepi swojej dzieci i nic się złego nie dzieje. Ale są też tacy jak my – rodzice dzieci, które miały pecha. I proszę mi wierzyć pisanie komentarzy w internecie jest krzykiem rozpaczy tych rodziców, a nie próbą straszenie innych. Bo my też chcielibyśmy spać spokojnie, nie mieć problemów z przychodnią, sanepidem i nie drżeć na samą myśl o jakimś grasującym wirusie. Moje dziecko jest zwolnione ze szczepienia przeciwko krztuścowi. Czy to znaczy, że śpię spokojnie? Nie. Wolałbym mieć zaszczepione, zdrowe dziecko. Ale na pewne rzeczy nie mam wpływu. Zastanawiające jest jednak to, że znam wiele nieszczepionych dzieci, które są zdrowe, wspaniale się rozwijają, chodzą do żłobka / przedszkola i wszystko jest w porządku. Z drugiej strony znam też masę szczepionych dzieci, które w wyniku tych szczepień ucierpiały. Czy to przypadek? Nad tym się trzeba zastanowić. To są moje osobiste doświadczenia, nie z internetu. Ewidentnie coś jest nie tak i nie potrzebuję do tego wykształcenia medycznego. I proszę mi wierzyć, miałam w swoim życiu kontakt z przeróżnymi lekarzami, takich jak Pani ze świecą szukać. Lekarze to tylko ludzie, niektórzy niedouczeni, niektórzy z lekceważącym stosunkiem do pacjenta, niektórzy
z poziomem wiedzy zatrzymali się w czasie. Nie demonizujmy rodziców, którzy często wiedzą więcej, bo ten temat zdominował ich życie. Nie przekonuje mnie argument, że lekarz bardziej się zna, tylko dlatego że ma „papier” ukończonych studiów. Mój brat jest lekarzem, wiem jak to wygląda od wewnątrz na studiach. A potem praktyka, dyżur za dyżurem, od rana do nocy w gabinecie. I jakoś nie widzę, tego że taki lekarz jeszcze po godzinach śledzi, szuka, dowiaduje się. Może warto by było dopuścić do głosu wszystkich zainteresowanych: rodziców dzieci szczepionych i tych którzy nie szczepią, tych którzy mieli problemy i tych którzy problemów nie mieli żadnych. Wtedy opinia na temat szczepień będzie bardziej obiektywna. Bo póki co to służba zdrowia robi dobrą minę do złej gry, a rodzice z NOPami i tak zostają sami. Tak jak Panią wkurzają pewne stwierdzenia to mnie wkurza zdanie „to na pewno nie po szczepieniu”, które się słyszy najczęściej jak pojawia się problem.
Witam. Rozumiem pani podejście a nawet się z nim zgadzam. Jest bardzo rozsądne. Rodzice z wątpliwościami to dla mnie zwolennicy szczepień. Do antyszczepionkowców zaliczam wąską grupę osób, która sama nie wie za bardzo o co chodzi w szczepieniach, powtarza mity, hejtuje innych i nie decyduje się na rozmowę z lekarzami a opiera się jedynie na internetowych, niewiarygodnych źródłach. Zdaję sobie sprawę że temat szczepień jest trudny, a system ochrony zdrowia skomplikowany. Powiem Pani, że to nie jest tak, że rodzic którego dziecko miało NOP jest sam. Rodzic, które dziecko choruje, ma jakiś niepokojący objaw, który wymaga już bardzie specjalistycznej opieki też jest sam, bo w obecnym systemie również lekarz odbija się od ściany. Wiele spraw załatwiam dla pacjetnów prywatnie, w moim wolnym czasie, dzwoniąc po koleżankach, kolegach i próbując wcisnąć gdzieś pacjenta, którego chce dokładniej podiagnozować. To smutna rzeczywistość z którą staram się walczyć. Moja walka o lepszą edukację to również pisanie tego bloga.
Nie wiem czy Pani dziecko powinno być nadal szczepione, bo nie znam dokładnej historii, nie widziałam dokumentacji i badań dodatkowych. Być może jesteście w grupie osób które nie mogą być szczepione wcale lub mogą otrzymać tylko określone szczepionki.
Niestety wśród nieszczepionych dzieci również są takie ciężko chorujące. NOPy zdarzają się mimo wszystko rzadziej, sa odwracalne i nie są tak ciężkie jak powikłania chorób zakaźnych. Wiem, ze niektorych to nie przekonuje, ale mnie tak i jako lekarz który odwiedza w trakcie specjalizacji różne oddziały zdecydowanie rzadziej spotykam się z NOPami niż z chorobami zakaźnymi i ich powikłaniami. Szczepionki to poki co najlepiej przebadane produkty lecznicze (podobny poziom kontroli maja tylko preparaty stosowane do przetoczen) i mam nadzieje ze to się utrzyma a tym samym jakość szczepień będzie z upływem lat coraz mniejsza i ilosc NOPów choc trochę mniejsza.
Kiedyś łatwiej mi było mówić „to na pewno nie po szczepieniu”. Teraz mowie to coraz rzadziej lub mowie dopiero po dokladnym badaniu lub ewentualnych badaniach dodatkowych. Im więcej uczę się w temacie szczepień tym bardziej jestem przekonana o konieczności ich przeprowadzania, ale z drugiej strony tym więcej wiem o NOPach. I chciałabym aby każdy rodzic wiedział jak NOP może wygladac i co robic gdy się pojawi.
Oby kiedyś udało nam się w Polsce odbudować dobrą relacje lekarz-pacjent.
Witam! Jestem młodą przyszłą mamą. Martwię się o zdrowie swojego nienarodzonego szkraba, dlatego przychodzę tu z pytaniami do Pani. W związku z tym, iż w rodzinie mojego męża jest para antyszczepionkowców i ich roczne niezaszczepione dziecko, zastanawiam się czy powinnam mieć z nimi kontakt, czy jest to bezpieczne dla płodu? A także kiedy powinnam dopuścić do odwiedzin tej rodziny po moim porodzie? Wiem, że rodzina męża „wydziedziczy” mnie ze względu na to, że uniemożliwie kontaktu nieszczepionego dziecka z noworodkiem, ale w taki sposób chciałabym uchronić moje dziecko przed niepotrzebnymi infekcjami. Pozdrawiam serdecznie i czekam na odpowiedź 🙂
To trudna sytuacja. Jeśli dziecko jest zdrowe to nie zagraża ani noworodkowi ani kobiecie w ciąży. Problem polega na tym że nigdy nie wiemy czy dziecko nie jest w okresie wylęgania choroby. Czy dzień po wizycie u maluszka nie rozwinie ospy czy infekcja dróg oddechowych nie jest spowodowana wirusem RS który dla małych dzieci może by niebezpieczny. Czy kaszle bo ma krztusiec przed którym mogło być zaszczepione.
W mojej przychodni pielęgniarka notorycznie wystrzykuje kilka kropli szczepionki chcąc pozbyć się powietrza tuż przed pobraniem. Uważa że wszystko jest ok. Czy podanie mniejszej dawki szczepionki nie wpływa na immunogennosc u małych dzieci?
Dodatkowo przed podaniem szczepionek żywych nie czeka na odparowanie alkoholu ze skóry.
Place ciężkie pieniądze za szczepienia a boję się że może wskutek złego podania moje dzieci mogą nie wytworzyć odporności…
nie wydaje mi się żeby te kilka kropel miało znaczenie, to naprawdę niewielka ilość.
Oczywiście powinno być ” tuż przed podaniem” szczepionki.. przepraszam za literówki:)