Dzisiaj trochę z innej strony, bo było by nudno z samymi faktami medycznymi 😉 Karmienie piersią ma tyle zalet, że nie da się inaczej jak tylko być na TAK. Popieram w 100%.
Obie córki wykarmiłam własnym mlekiem. Ania była absolutnym przytulasem. Ponad 14 miesięcy na piersi i potrafiła za jednym razem ciągnąć przez godzinę. Oleńka ze swoim temperamentem po skończonym drugim miesiącu życia tak interesowała się światem, że szarpała mnie niesamowicie. Trochę popiła i głowa ziuuuup w inną stronę, bo coś gdzieś zaszeleściło, zastukało czy zaszurało. Więc zaprzyjaźniłam się z laktatorem, a córka odbiła sobie jak skończyła 5 miesięcy i zaczęła nadrabiać stracony „przytulaśny” czas. Teraz, po prawie 10 miesiącach życia przestała się budzić i chyba wybiorę się na imprezę polaktacyjną.
Nie powiem, że mój czas karmienia piersią był idealny. Były chwile zwątpienia i płacz i wątpliwości. Udało się je pokonać i po fakcie fajnie do tego wrócić z pewnym dystansem :)))
EDIT dn 3-8-2017: mampediatra karmi obecnie 3 córkę piersią. Po raz pierwszy sprawia mi to radość. W końcu niczym się nie martwię. Po raz kolejny stwierdzam, że wiele spraw siedzi „w głowie”. Pamiętajcie mamy by szukać wsparcia u męża/partnera, dobrej położnej czy nawet w internecie, ale na fajnych stronach, u ludzi, którzy dobrze temat ogarniają. Ze swojej strony polecam szczególnie: ZapytajPołożną i Hafiję.
Oto 6 problemów matki karmiącej, z których nie zdawałam sobie sprawy mimo ukończonych studiów medycznych:
1. Karmienie piersią wzbudza wyrzuty sumienia
„Co pani zjadła? Czemu zjadła pani pomidora? Po pomidorze boi brzuch. Pani ją karmi, więc jak ją boli brzuch to wiadomo, że to przez to co pani zjadła.. Niektóre matki to o chlebie i wodzie – trudno.” Nie ma to jak trafić do pediatry „na zastępstwie”. No kuźwa…
Najpierw mówiono nie zmieniać diety. A później lekarka wariatka każe jeść tylko chleb. Grrrrr!
Byłam świeżo po studiach, ale wiedziałam czym jest kolka niemowlęca. Ale dałam się wciągnąć w grę na emocjach. Ogarnęło mnie poczucie winy… Bo to przeze mnie. Przy drugim dziecku było już łatwiej. Nie miała kolek, a nawet jak zdarzyły się jakieś brzuszne problemy to miałam w rękawie cały zestaw sposobów na nią (klik).
Pomimo tych wszystkich problemów, karmiłam najstarszą córkę 14 miesięcy. Przetrwałam zarówno kolki i wyrzuty sumienia, które tak naprawdę wzbudziła we mnie wtedy ta lekarka. Wiem, że nie jestem osamotniona w takich problemach. Nieraz słyszałam od koleżanek: „mówią, że mam za tłusty/za chudy pokarm”, „mówią, że moje mleko jej zaszkodziło” itp. Szkoda tylko, że tych mądralińskich nie ma kiedy trzeba wstać do dziecka w nocy, albo uspokoić je kiedy płacze i chce tylko do mamy – może wtedy pokażą jak to się robi?
Mamo! nie daj sobie wmówić, że to Twoja wina, że Twój pokarm jest zły. Ty i Twój pokarm to najlepsze co mogło się Twojemu dziecku przytrafić. Ale problemy się zdarzają, a w ich rozwiązaniu pomaga mądry pediatra (na szczęście nasza dr wróciła szybko z urlopu) i ukochana położna. Nie masz nikogo takiego? Popytaj znajomych o ich pediatrów, położne, poszukaj poradni laktacyjnej. Znajdź osobę, która będzie Cię wspierać, a nie dołować. I pamiętaj, że dieta mamy karmiącej nie istnieje.
2. Karmienia trzeba się nauczyć
„No eeeej.. To nie przychodzi samo? Co to za filozofia wsadzić cycka do buzi noworodka? Dlaczego nie chwyta? O chwyciła! A teraz znowu nie chce – przecież podałam tak samo…”
Zajęło nam to kilka dni. Wiem, że dla położnej to pikuś. Dziennie przez jej ręce przewija się tyle noworodków, że z jej doświadczeniem to tylko bym spojrzała i dziecko by się samo nakarmiło 😉 Ale czasami córka chwytała na płytko, czasami chciała pić zbyt łapczywie i się krztusiła. Czasami w ogóle nie mogła chwycić. W końcu się udało i stała się fanką karmienia piersią. Ale jak słyszę „co to za filozofia” to po dziś dzień mnie trzęsie!
3. Ściąganie laktatorem – do kitu
Po pierwsze oczekiwałam, że pójdzie szybciej. Nie wiem dlaczego, ale tego właśnie oczekiwałam. Po drugie oczekiwałam, że ściągnie się duża porcja i że wystarczy na jedno karmienie i będę mogła wyjść z domu na dłużej niż tylko na pocztę. Ale to nie wszystko! Po trzecie: oczekiwałam, że będzie jakby to określić – jakoś mniej uciążliwe. A tu lipa. Masaż piersi, pompowanie, pochylanie i sprawdzanie co 5 minut ile tego udało się z piersi w średnio przyjemny sposób wydusić. Laktator, który używałam przy drugiej córce był zdecydowanie bardziej przyjazny, ale i tak nie jestem fanką.
4. Potop
„Dlaczego mnie tak zalewa? Czy mleko musi lecieć z obu piersi jednocześnie i to w takich ilościach? Wkładki laktacyjne, zwłaszcza w okresie letnich upałów uważam za totalny koszmar. W jednej chwili się zastanawiam czy dziecko się najada, a potem nagle tak się wylewa, że sama się zastanawiam skąd się go tyle bierze. O nawale mlecznym nie wspomnę” 😉
5. Posucha
„Czy ona się najada? Z laktatora tak mało ściągam. Piersi mam miękkie. Ona jest chyba głodna. Dlaczego nie da się tego jakoś zmierzyć? I to nie poprzez ważenie dziecka przed i po karmieniu – to niczego nie wyjaśnia. Może jednak pójdę ją zważyć jeszcze raz w tym tygodniu? Chcę miarki z dokładnością do 10 mililitrów i już!”
6. Ból
Boli sutek i do tego boli obkurczająca się macica. „Początki są trudne, ale jak już jestem po porodzie to chyba powinnam być niewrażliwa na ból? Czy jak to jest? I dlaczego ona mnie tak pogryzła? Nie wie, że nie może?” 😉
Trzymam kciuki za wszystkie mamy karmiące.
Ja ściągałam od samego początku mleko laktatorem, bo Jacek był na OIOM-e przez pierwsze 1,5 m-ca. Później przenieśli go na Polanki – niestety, był cały czas pod tlenem – i to ja bałam się go przystawić do piersi, gdyż nie miał jeszcze siły i miał bezdechy. A teraz niestety, po 3 m-cach ściągania mleka laktatorem, a to było straszne męczące (ciągłe mycie, wyparzanie, podgrzewanie mleka, i zajmowało mi to ok 30 min – 8 razy dziennie) pokarm mi zanikł….
Spójrz na to z tej strony – dałaś radę aż trzy miesiące! Przekazałaś mu całą masę przeciwciał, dużo żelaza, składników, których wtedy najbardziej potrzebował. Ja jestem z Ciebie dumna 🙂 Ty też powinnaś 🙂
Karmienie piersią jest bardzo ważne dla zdrowia dziecka.
Zdecydowanie 🙂
To pierwszy taki komentarz, jaki usłyszałam od matki karmiącej. Bardzo Pani za niego dziękuję. Pozdrawiam ciepło i bardzo serdecznie! Oby więcej takich mądrych kobiet!
również dziękuję za miłe słowa 🙂
Słusznie prawisz kobieto, też podziwiam moją żone, że karmi, nieraz w nocy ledwo przytomna karmi małą , aśż ta zamkśnie i uspokoi się, i jeżeli mała ma problemy to z innych źródeł nie od karmienia. Dwójka pozostałych dzieci chrowała na grype oraz ja i małaą uratowałay chyba tylko przeciwciała z mleka od mamy. Mamy karmiące powinny byc dumne , a dieta owszem ważna, ale nie mozna się dołować jak ma sie wrażenie, ze coś jest nie nie tak, , a jak dziecko ma przejsc na inną cięższą dietę, a podawnie sztucznego mleka to dopiero problem na przyszłość, medla dla każdej która walczy z trudami karmienia i ma chwile radości, gdzy dziecko sie przytuli i czeka tylko na mamę
brawo dla taty za takie podejście 🙂 myślę, że każda mama traktuje takie przytulańce właśnie jak medal 🙂
Ja sciągam już ponad cztery miesiące (mała ma teraz prawie 7).Ostatnio zdecydowałam, ze wystarczy i malutka bardziej skorzysta jak czas przeznaczony na ściąganie poświęcę jej ale strasznie się krzywi i płacze przy mleku modyfikowanym widać, że jej nie smakuje i znów pojawiły się wyrzuty sumienia, że może powinnam jeszcze trochę się pomęczyć, że chce zrezygnować z własnego lenistwa….
Nie ma się co dręczyć. Warto na to spojrzeć z tej drugiej strony – ale jej smakuje pani mleko! :)) A próbowała pani przystawić bezpośrednio do piersi? Moja młodsza córka po kilku miesiącach picia mleka ściąganego nagle zaczęła się skupiać na ssaniu piersi i zamknęłam laktator w najgłębszej szafce 😉 Czasami ciężko nadążyć za takim maluchem 🙂
Witam popieram czesto w szpitalu po porodzie jest taka presja zeby karmic tylko piersia ze az strach. Ja to widizalem nastepnego dnia po porodzie zona zonbaczyla to dopiero po kilku dniach i dziwila sie ze chyba przesadzam jak jej o tym powiedizalem. To sparawa indywidualna nie kazda matka ma tyle pokarmu zeby wykarmic takiego malutkiego glodomorka kochanego. Dzieci karmione z butelki tez sa kochane przez matki i ojcow. Matka dokarmiajaca butelka tez potrafi kochac swoje dziecko. Po co taka polozna dokarmiajac dziecko w szpitalu opowiada dziecku glupoty: ” ja wiem ze ci tu lepiej niz u mamy”
Dzieki za spojrzenie z drugiej strony nie mialem pojecia ze az tak kobieta karmiaca sie obwinia bo ja zonie powtarzam caly czas ciesz sie ze mozesz dokarmiac piersia ze dziecko nie ma zadnych biegunek itp itd czasme tak tez sie zdarza a ze nie wystarcza widocznie tak ma byc ze musi zjesc z butelki nasz kochany glodomorek
Pozdrawiam
Wiele kryzysów laktacyjnych przetrwałam tylko dzięki mojemu mężowi. Fajnie, że tatusiowie potrafią wspierać mamy w karmieniu piersią 🙂 Podejście do mamy i do sposobu karmienia zależy od nastawienia położnych i lekarzy. Zdarzają się szpitale, gdzie dziecko ma podtykaną butelkę, ale wiele jest też takich gdzie presja karmienia piersią jest przytłaczająca, zwłaszcza dla młodych mam.
Popieram karmienie piersia…pierwszego brzdaca karmilam malo…slabo jadla, wokolo tylko slyszalam że dziecko niedozywione, zanim urodzilam drugie…snilam o karmieniu dlugim i tobyly najmilsze sny w ciazy…karmilam 18 miesiecy. Przy kolejnym bylo naturalne ze bede karmila, jednak nie juz tak dlugo. Kazde z moich dzieci jest szczuple, nie bylo niedozywione a ja bralam je w chuste lub wózek i moglysmy zwiedzac swiatbez butelek a z cieplym jedzonkiem. Pozdrawiam i polecam…
Wygodę karmienia piersią doceniłam po spotkaniu z mamą karmiącą butelką. Mniej pakunków i brak problemów w stylu „ojj już zimne”. Druga córa martwiła mnie swoją niską wagą, ale ten kryzys też przetrwałyśmy. Dziękuję za odwiedziny na blogu 🙂
ojjj tak. Zgadzam się z każdym słowem. Co do tzw diety mamy karmiącej to mnie zaufana pediatra poradziła, żebym nie przesadzała z odstawianiem pokarmów bo później dzieci to niejadki. Kazała odstawić tylko oczywiste rzeczy typu kapustne. Z czasem odeszło mleko krowie, bo synek miał kolki jak piłam mleko. No i oczywiście obserwować, ale nie popadać w paranoję. Za to moja teściowa doprowadzała mnie do szału ciągłymi: „czemu on płacze? co zjadłaś?” A szczytem szczytów było jak mnie o to pytała gdy synek miał 1,5 roku i pił moje mleko raz, góra dwa dziennie bo jadł już normalne posiłki. Kiedyś jak byłam trochę nabuzowana to po takim pytaniu ją zrypałam, że skoro synek je dany pokarm normalnie sam i nie boli go brzuch, to na 100% nie boli go też gdy ja to zjem a on się napije mojego mleka. Od tej pory miałam spokój 😉 Ale fakt faktem, że czytając i słuchając o karmieniu piersią wydawało mi się to łatwiejsze, no bo w końcu jakoś te wszystkie matki kiedyś karmiły bez naukowej wiedzy. A jednak okazało się to o wiele trudniejsze. Począwszy od tego, ze synek na początku nie umiał ssać, ja nie umiałam go przystawić, pierwsze 3 dni nic mi z piersi nie leciało, a później miałam nawał, brodawki mnie bolały na początku jak diabli, synek wisiał przy piersi po 40 minut na początku co mnie doprowadzało do szału:P, kryzysy laktacyjne o których niewiele się mówi w szpitalach a przez które o mało nie porzuciłam karmienia piersią na rzecz butelki, to że tylko ja mogłam nakarmić małego bo nie dał się przekonać do butelki za skarby świata, wiec o ściąganiu na później mleka nie było mowy itp itd. Ale suma summarum nie żałuję ani chwili 🙂 Właściwie po 2-3miesiacach wszystko się tak unormowało, że żadna z tych rzeczy już nie była problemem. Karmiłam w sumie 1,5 roku. Za dwa miesiące rodzę drugie dziecko i też zamierzam karmić piersią. Teraz już mądrzejsza o doświadczenie od synka i wiedząca czego się spodziewać 🙂
To jest chyba cała esencja karmienia piersią. Są kryzysy, wątpliwości, łzy, ale ostatecznie za żadne skarby bym tego nie oddała 🙂 Przy drugim dziecku jest zdecydowanie łatwiej. Nawet jeśli pojawiają się jakieś problemy to ma się już wiedzę jak sobie z nimi poradzić. Już sam fakt, że się wie jak dziecko do piersi przystawić jest motywacją na sam początek karmienia 🙂
Zgadzam się z artykułem w 100%, chociaż nie wszystkie punkty mnie dotyczą. Nie używam i nie używałam laktatora, Franek od pierwszej chwili wiedział po co są cyce :). Nie bolało, nie gryzł , uważam że karmienie piersią jest najlepsze. Nie dajcie sobie wmawiać że coś jest nie tak z waszym pokarmem. Franek miał kolki straszne niezależnie od tego czy byłam o chlebie i wodzie czy o kapuście. Teraz ma 2,5 roku i wcale nie chce zrezygnować z karmienia. Franek :))) ja powiem szczerze robię próby odstawienia ale nie bardzo skuteczne. Może ktoś coś podpowie ?:) No i karmienie ma zbawienny wpływ na figurę po ciąży :))))))
Zbawienny wpływ na figurę, a do tego jaka oszczędność 🙂 Moje dziewczyny obie się odstawiły same. Po prostu przestały budzić się na karmienie. Starsza w wieku 14 miesięcy, a młodsza teraz, w wieku 10 miesięcy (4 noc bez karmienia). Wśród starszych pediatrów słyszę, że „do roku to matka decyduje o odstawieniu od piersi, a po roku to dziecko podejmuje taką decyzję”. Jak widać moja młodsza córka postanowiła mnie wyręczyć. Wynagradzam jej teraz brak piersi licznymi przytulańcami w ciągu dnia 🙂 Kiedy się karmi piersią to bywają kryzysy, a kiedy się przestaje to trochę tęskno. Kobiecie nie dogodzisz 😉
Zgadzam się w 100%, moja Lenka również wiedziała po co są cyce:)…i do tej pory tak jest, a ma 2 lata. Próbowałam ją odstawić od cyca, niestety bez rezultatów. Tylko nie słuchajcie jak inni mówią:”Taka duża a jeszcze pije z piersi…”. Pozdrawiam wszystkie mamy 🙂
Do 18-stki jeszcze 16 lat, możesz karmić ją dalej.
Jedyne co Ci mogę doradzić to konsekwencja 🙂 Ja próbowałam odstawić synka w sumie kilka razy i zawsze się łamałam 😛 Gdy miał 1,5 roku musiałam powiedzieć „dosyć”, bo niestety karmienie łączyło się już nie tyle z chęcią jedzenia, co z chęcią zaśnięcia przy cycusiu. Serio, synek nie usnął z nikim innym i w żaden inny sposób niż przy piersi. Było to dla mnie już meczące. W końcu przyszła kropka nad „i”. U mnie było podwójnie trudno, bo nie dosyć że zabrałam cycusie, to jeszcze trzeba było nauczyć się zasypiać inaczej. Pierwsze kilka dni to był dramat, ale z dnia na dzień było coraz lepiej. Jeśli jesteś pewna że chcesz odstawić dziecko, to musisz się trzymać w tym postanowieniu i nie odpuszczać, bo każda następna próba będzie trudniejsza. Twoje dziecko będzie bogatsze o wiedzę, że ostatnim razem udało się płaczem i krzykiem jednak dostać tego cycucha 🙂 Z kolei moja koleżanka też odstawiała już takie większe dziecko jak Twoje, bardziej kumate i wpadła na taki pomysł, że posmarowała brodawkę czymś niedobrym (nie pamiętam czym, musztardą czy czymś gorzkim) i powiedziała, że cycuszki są chore i mleko się popsuło. Ponoć jak dziecko spróbowało, to potwierdziło i już nie chciało więcej i na tym się skończyło. Więc jak widać dzieci sa różne i próby też różne 🙂
Z Niemiec: Ciągle się uczymy, dzieci są najważniejsze – http://www.stachurska.eu/?p=10202 .
Witam,
syna karmiłam piersią przez 11 miesięcy…choć przyznaję, że nie zawsze było różowo 🙂 Problemem były obolałe brodawki i nawał pokarmowy, który się objawił w sposób nieznośnie bolesny, ale jednak warto! Nie potępiam kobiet, które nie chcą karmić naturalnie. Każda z nas ma prawo wyboru i każda z nas kocha swoje dziecko więc nie skrzywdzi go sztucznym mlekiem. Aczkolwiek, pomijając tutaj aspekt finansowy, karmienie naturalne jest czymś niesamowitym. Drogie Panie słuchajcie swojego serca i nie dajcie się innym. Ja miałam na początku problem bo młody wiecznie płakał, więc bałam się, ze mam mało pokarmu. Do tego dochodziły głosy babć, ze tak na pewno jest, i że powinnam dawać mu mleko zastępcze, bo go zagłodzę. Zaczynałam popadać w depresję, ze zła matka i te sprawy, dopóki nie przyszła położona i powiedziała: „często płacze? może się nie najada? Skoro tak to spróbuj częściej przystawiać”. Wtedy zaparłam się i zrobiłam jak radziła położna. I wiecie co? …problem znikł całkowicie. Ja byłam szczęśliwa, a i młody był szczęśliwy – zrobił się małym „michelinkiem” 🙂
Karmienie piersią ma jeszcze jeden znakomity aspekt…karmiąc piersią szybciej wracamy do formy i figury sprzed ciąży 🙂
Teraz jestem w drugiej ciąży (Pierworodny urodził się 11 lat temu) i na pewno skorzystam z dobrodziejstwa własnej piersi po porodzie 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
Hmm… w bardzo dobrej książce „Zdrowie kobiety” (chyba w 1976r. wydanej) pisali, że noworodka należy zważyć przed karmieniem i po karmieniu, aby się dowiedzieć ile mleka zjadł. Nie byłem w stanie tego zrealizować, bo nigdzie nie można było kupić wagi dla noworodków (ech, ta komuna…) a poza tym żona założyła, że nie będzie karmić piersią (potem było oczywiście zapalenie i zakładanie sączków…). Miałem więc zadanie – nauczyć się przygotowywania pokarmu i potem nauczyć żonę, jak ma to robić, gdy mnie nie ma w domu. Ech te baby… nie potrafią czytać ze zrozumieniem… kompletne beztalencia;( Z drugiej strony, gdy miałem 6,5 roku, urodziła się moja najmłodsza siostra i pilnie obserwowałem jak mama się nią zajmowała;))
Karmilam piersia 5 miesiecy i byl to dla „mega wyczyn”Tydzien po porodzie(cesarka) moj synek odmowil ssania piersi.Mieszkamy w Niemczech i moglam jedynie liczyc na pomoc poloznej.Szybciutko po laktator(wyporzyczony z apteki szpitalnej na recepte ktora wypisala mi moja pani ginekolog) super sprzecik Medeli.Odciagalam pokarm nastepnie porcjowalam w butelki –i do lodowki.Musialam odciagac co 2-3 godz rowniez w nocy poniewaz mialam „kraine mlekiem plynacą”.Nie nazekalam na wstawanie w nocy na to ze musialam wszystko planowac poniewaz–trzeba pokarm odciagac.Najgorsze nadeszlo po tygodniu odciagania pokarmu –a mianowicie zastoje i zapalenia piersi-kto przez to przechodzil wie o czym pisze:bol niesamowity,temperatura,nie bylam w stanie wstac z lozka a co dopiero nakarmic dziecko i do tego antybiotyki.Poniewaz odciagalam pokarm regularnie podejrzewano ze w piersi cos sie dzieje.Takie sensacje mialam przynajmniej raz w tyg.Ciagle sobie mowilam jeszcze troszke—jeszcze troszke.Az postanowilam zakonczyc laktacje co nie bylo latwe.Dostalam leki po ktorych bylam „na chaju”oczywisci odciagalam pokarm po troszeczku obkladalam sie kapusta–trwalo to 10 dni- dla mnie wiecznosc..Na szczescie moj synek chetnie pil mleko modyfikowane bez problemu rozszezylismy diete.Gdyby nie zastoje pokarmu i zapalenia napewno karmilabym dluzej.Moj maz mnie pochwalil ze bylam wytrwala.mamy slicznego zdrowego chlopaka ktory ma 15 miesiecy.
Witajcie, po pierwsze ~tata nie wypisuj bzdur, że podawnie sztucznego mleka to problem na przyszłość. Mój syn ma 3 lata i od urodzenia był karmiony mlekiem modyfikowanym. Nie chorował prawie wcale tylko lekki katar złapał dopiero w 8 miesiącu życia,jak miał 6 tygodni ja dostałam półpaśca,nie wiedząc o tym przez 2 dni – dziecku nic nie było,nie złapał nic ode mnie, mimo że nie miał żadnych przeciwciał ode mnie. Kolki miał sporadycznie, nie było zbyt dużego problemu przy tym, parę kropelek lekarstwa i wszystko przechodziło. Zawsze był najedzony,syty.Położna mi powiedziała, że syn z mleka modyfikowanego dostaje wszystkie potrzebne mu do diety składniki, bo teraz te mleka, mają tak zbilansowany skład, że nie ma w ogóle o co się martwić.Obecnie nadal nie ma problemów ze zdrowiem, nie zachorował jeszcze na nic poważnego,jest zdrowym wesołym dzieckiem bez nadwagi i nie jest też niedożywiony…Także nie piętnujcie tak mleka modyfikowanego, gdyby było tak niedobre jak pan tata twierdzi, to nie byłoby dopuszczone do sprzedaży… Dodam, też że ja tak samo byłam karmiona mlekiem modyfikowanym, ponieważ matka mnie zostawiła po porodzie i trzeba było jakoś karmić, a to było 30 lat temu i żyję mam się dobrze, tak samo nie chorowałam poważnie na nic, pierwsze 13lat nie wiedziałam nawet co to antybiotyk.Także pozdrawiam serdecznie mamy karmiące piersią i te nie karmiące też 🙂
to nieprawda ze twoje dziecko nie dostalo od ciebie przeciwcial bo nie karmilas piersia. dziecko dostalo ekstra dawke zaraz przed porodem i utrzymywalo sie to do 6-8 tygodni.
karmienie jest fajne 🙂 nic nie zastąpi tego uczucia tulenia swojej małej kruszynki, która ze smakiem i westchnieniem smacznie zajada. My się karmimy od niecałych 5 miesięcy. Pierwsze dni były trudne bo malutka bardzo chciała ssać i robiła to często i długo ale jak się okazało mleka nie było i opadła z sił 🙁 musiałam ja dokarmiać troszeczkę. Ale tylko 1 dzień, przyszedł nawał mleczny i od tamtej pory tylko mamusine mleczko. I inaczej jak z cysia nie wypije, smoczkom wszelakim mówi duże BLE.
Pojawił się problem z zarośniętą brodawką i na początku karmiąc tą jedną piersią aż tupałam nogami z bólu, ale doradczyni laktacyjna powiedziała, że mała to „rozpije” i tak się stało… tylko się nie poddawać a będzie dobrze. Zdarzają się zatkane kanaliki i trochę bólu od czasu do czasu ale nie chcę rezygnować, to najlepsze co mogę małej dać i chce karmić tak długo jak będzie chciała… no dobra do 18stki nie 😉
jem wszystko i małej nic nie jest, jeśli dziecko nie ma alergii to nie potrzeba żadnej diety. A tych „dobrych doradców” to wyprosić albo zakneblować 😉
z ciekawostek im mała starsza tym częściej w nocy je ;p widać rośnie i więcej potrzebuje energii, a w dzień tyle się dzieje, że szkoda jej czasu 🙂
powodzenia w karmieniu 🙂
No cóż marzyło mi się karmienie piersią ale się nie ziściło i musiało starczyć mleko modyfikowane. Mój synek jest zdrowy, ma pół roku i nawet kataru nie miał, nie jest gruby, nie jest chudy i nie uważam, że jest gorszy od dzieci karmionych piersią. Podziwiam i wielki ukłon dla mam karmiących.
hmm….dziecko 14 miesięczne karmione w nocy? Nigdy w życiu….tylko butelka. Zawsze wiesz ile wypiło. Nie zastanawiasz się czy się NAJADŁO..bez sensu. Od początku nie karmiłam, bo nie chciałam. Syn ma 14 miesięcy jest ślicznym chłopcem i pięknie przesypia całą noc od 3 m.ż. Także możecie sobie gadać…
Mój patent na laktator – karmilam synka z jednej piersi i w tym samym czasie sciagalam laktatorem z drugiej. Mleko tryskalo. Bez dziecka przy drugiej piersi nie lecialo praktycznie nic. Może ktoś wykorzta.
Alleluja! Problem rozwiazany!!! Dziekuje za ten post!!!
Moja koleżanka mieszkająca za granicą karmiąc jadła wszystko, dzieci w przedszkolu krzepkie i zdrowe bez cienia żadnej alergii,rzadko chorujące, u nas lekarz narzucali dietę: indyk, ryż, marchewka, tego nie wolno, tamtego nie wolno, (ile można żyć jednym i tym samym?), dzieci przedszkolne, co rusz to chore.
Ja też jadłam wszystko przy karmieniu Młodej i nie było problemu najmniejszego. Teraz karmie Małą, jem surówkę z kapusty, bigosik, sos czosnkowy, piję wodę gazowaną – kompletnie nic się nie dzieje, zwłaszcza, że to już po 3 miesiącu i układ pokarmowy coraz bardziej dojrzały. Na wspomaganie laktacji mogę polecić wszystkim mamom preparat Femaltiker ze specjalnie preparowanego słodu jęczmiennego z melisą. Dodatkowo na noc zaparzam sobie kubek niesłodzonej herbatki na laktację (jakąś mieszanka z koprem włoskim na lepsze trawienie u Małej) i stawiam przy łóżku, żeby łyknąć podczas nocnego karmienia, by uzupełnić płyny. Młoda na samej piersi a w 3,5 miesiącu prawie podwoiła masę urodzeniową..
Święte słowa, karmienie piersią było dla mnie koszmarem przez pierwsze 2 miesiące 🙁 jak słyszałam płacz synka to moje cycki już wiedziały o je czeka i zaczynały boleć i upuszczać mleko. Byłam przerażona, zwłaszcza, że nikt o tym nie mówi. Wszystkie propagandowe artykuły i wypowiedzi zachwalają, że karmienie piersią to wspaniałe przeżycie i chwila relaksu dla mamy i dzidziusia. Karmie już 5 miesięcy i szczerze powiem, że teraz, gdy jest to w końcu chwila bezbolesnego relaksu, nie wyobrażam sobie żebym podjęła inna decyzje.
cieszę się bardzo, że nie spotkałam się z negatywnymi komentarzami, a wręcz przeciwnie! Wiele mam i tatusiów (!) rozumie o co chodziło mi w tym wpisie 🙂 bosko!
Oj! Pamiętam zaciskane zęby, ściskanie koca, łzy w oczach, pierwsze dwa miesiące to ból niemiłosierny! Do tego kolki u córeczki przez 3,5 miesiąca jadłam marchwiankę na zmianę z kartoflanką, wtedy kolki były mniejsze, ale nadal były. Niestety mleko leciało bardzo szybko i mała nie nadążała połykać łapiąc przy tym powietrze. Ale przetrwałyśmy! Dziś ma 20 miesięcy i nadal ją karmię, nie pracuję więc mogę sobie na to pozwolić. Większość mówi, że mleko nie ma już wartości odżywczych zwłaszcza teściowa ale ja uważam, że na pewno jej nie zaszkodzi, a córcia bardzo to lubi. Pozdrawiam wszystkie mamy!
byłam karmiona butelką… i nie mam o to żalu do matki…:) na zdrowiu się też nie odbiło… a karmienie piersią starszych dzieci, moim zdaniem krzywi ich psychikę… wiecie… to coś czym zajmował się taki niemiecki lekarz psychiatra… więź między matką a dzieckiem trzeba rozluźnić w odpowiednim czasie…
Dzięki ci wielkie za ten wspaniały wpis z tyloma dylematami karmiących matek 🙂 Wszystko opisane dosadnie i prawdziwie. Ale mnie nadal ciekawi temat laktatorów. Za miesiąc drugi raz zostanę mamą i boję się tego całego ściągania w razie „gdyby”. Pamiętam przy pierwszym synu miałam nawały mleka. Ciekło w ilościach ogromnych pomimo małego biustu, a jak ściągałam laktatorem to było tego tylko odrobinkę 🙁 Sukces kiedy udało się 20 ml wyciągnąć. Miałam straszne wyrzuty sumienia że syn jest niedokarmiany i podawałam sztuczny pokarm. Efekt? Karmiłam ledwo 4 miesiące i koniec. Stres mnie rozwalił. teraz mam nauczkę i mam zamiar się trzymać z daleka od tej maszynerii. Myślę że dziecko samo sobie lepiej poradzi a ja nie powinnam się zadręczać 😉 Pozdrawiam wszystkie mamy z dylematami laktacyjnymi 😉
Laktator niekiedy jest naprawdę pomocny, ale odciągnięcie wymaga niestety więcej pracy niż przystawienie dziecka do piersi. U mnie działał masaż piersi – delikatne jej uciskanie. Pozycja lekko pochylona do przodu również ułatwiała całą procedurę. Poza tym jak pisała Natalia przystawienie dziecka do jednej piersi i laktatora do drugiej – to absolutnie najlepszy sposób 🙂
Przez te opinie o bólu myślałam, że nie będę nigdy karmić piersią. A okazało się, że mnie nic nigdy nie bolało i w ogóle była to przyjemność i wygoda. Właściwie to ogarnia mnie przerażenie na myśl o przygotowywaniu sztucznego mleka w nocy…
Też sobie tego nie wyobrażam. Ale mamy butelkowe jakoś dają radę i nawet zbytnio na to nie narzekają 🙂 Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma 😉
Świetny wpis. Pamiętam jak płakałam razem z synkiem gdy przez moje łakomstwo bolał go brzuszek. Ale gdy się nie karmi piersią, to otoczenie też dba o to, by matka nie czuła się zbyt komfortowo z tym, że nie daje dziecku piersi. Młode matki zawsze mają z jakiegoś powodu wyrzuty sumienia i rzadko potrafią sobie z tym radzić. http://tygrysiaki.pl/poczucie-winy/
Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził”. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wytknie mamie jakąś wadę… ja karmiłam starszą córę 14 miesięcy piersią, a po tym czasie i tak słyszałam oskarżycielskie: „JUŻ nie karmisz”?
Ja nie wspominam dobrze karmienia piersią… Płaskie brodawki, nawał, zastoje, zapalenie piersi… brrr
A ja karmię i karmię i końca nie widać…
Czekam na ten moment, aż Mały K. sam się zacznie odstawiać… :))))
Ten moment to absolutne święto mamy :))) uczcilam za pomocą pepsi i pasztecików z kapustą! 😉
Pisała Pani że nie ma diety matki karmiącej, a jednak coś nie tak z tą kapustą podczas karmienia?:P bo Cola to rozumiem że chodzi ogólnie że niezdrowe i dużo cukru, czy też że gazowane?
myślę, że moja głowa w tamtym czasie! albo skład samego pasztecika. Dieta mamy karmiącej nie istnieje – przy pierwszej córce jednak dałam ją sobie wmówić. Coli generalnie staram się nie pijąc – bez względu czy karmię czy nie, bo właśnie niezdrowa, ale gazowane nie ma tutaj nic do rzeczy. Wodę gazowaną od czasu do czasu popijam (chociaż do niedawna nie lubiłam – w ciąży z 3 córką mi się odmieniło).
Czytam ten wpis i jakbym czytała o sobie samej! Dosłownie! Karmiłam córkę 8 miesięcy i mam podobne refleksje do Twoich, szczególnie jeśli chodzi o początki karmienia. 🙂 Ale warto się przemęczyć, bo bliskość dziecka i matki podczas karmienia piersią jest nieoceniona! 🙂
Ojj tak. Początki potrafią wywołać łzy 😉 starsza przyssała sie na 14 msc, a młodsza dała mi wolność po 10. Ale przytulaskiem jest ogromnym 🙂 i jedna i druga. Warto ! 🙂
A czemu niby pepsi i paszteciki z kapusta dopoero po odstawieniu? Przeciez posczas karmienia mozna jesc WSZYSTKO o ile dziecko nie ma alergii 😐
słyszałam te piękne historie, szczęśliwych mam, które mogą jeść wszystko. Nadal je słyszę. Zazdroszczę. Wszystko co gazowane i wzdymające na moje dzieci działało źle. Były płacze, napady kolek i niepokój. Starsza córka reagowała bólem brzuszka na milion różnych produktów. Młodsza była bardziej tolerancyjna, ale mimo to wiele produktów musiałam odstawić.. :/
Możesz mi wytlumaczyc na jakiej zasadzie to działa? Myslalam, ze placz dzieci wynika z nidojrzalego ukladu pokarmowego. Od poczatku jem wszystko i na poczatku malej zdarzały sie kolki i bóle brzuszka. Po 3 miesiacach minelo jak reka odjal. W diecie nic mimo wszystko nie zmienialam. No wiec jak to jest? Jak ta pepsi i paszteciki do mleka przenikaja?
wszystko zależy od indywidualnej tolerancji. Do mleka przenika wiele składników pokarmowych. Matka również ma różną tolerancję na pokarmy. Niektóre mamy mogą jeść surowe jabłka czy ogórki bez dolegliwości, a niektóre zawsze mają bóle brzucha po tych produktach (nie tylko matki, faceci też ;)). Podobnie jest z noworodkami i niemowlakami. Tylko tutaj dochodzi jeszcze wrażliwość przewodu pokarmowego tak małego dziecka. Im dziecko starsze tym przewód pokarmowy dojrzalszy i jest w stanie więcej przyjąć i strawić. Składniki samej pepsi to w dużej mierze konserwanty, kofeina, cukier, a do tego dwutlenek węgla dzięki któremu pepsi jest gazowana. Wszystko to w trakcie laktacji wpływa na jakość mleka i jego właściwości. Podobnie działają: wzdymająca kapusta i ciężkostrawne grzyby z takich pasztecików. Zwykle takie dolegliwości mijają po 3 miesiącu życia dziecka – związane jest to nie tylko z procesem dojrzewania układu pokarmowego, ale również z samym rozwojem ruchowym dziecka, które w tym wieku lubi pozycję półsiedzącą, częściej i dłużej leży na brzuszku i obraca się na boki. Wszystkie te ruchy wpływają na szybkość trawienia i ułatwiają oddawanie gazów. Dzieci z nietolerancją laktozy również z czasem z niej wyrastają. Po prostu przewód pokarmowy jest w stanie wyprodukować większe ilości laktazy – czyli enzymu trawiącego laktozę. U starszych niemowląt przewód pokarmowy nadal jest wrażliwy na to co zje mama, ale objawia się to inaczej – zmiana charakteru stolców, krótsze okresy niepokoju czy wolniejsze trawienie. Wszystko jest sprawą indywidualną. Niektóre mamy jak wspomniałam jedzą kapustę, ostre potrawy, fast-foody czy warzywa strączkowe i nie dzieje się nic. Ja jednak jestem zdania, że niektóre produkty trzeba sobie darować bez względu na to czy dziecko karmione piersią ma jakieś objawy nietolerancji czy nie. Dlatego nawet kiedy moje dziewczyny jadły już wiele posiłków same to ja nadal unikałam „śmieciowego” jedzenia. Podobnie jak w trakcie karmienia nie pije się alkoholu czy nie przyjmuje niektórych leków.
Witam,
Dołączę się ze swoimi doświadczeniami. Ja z powodu bólów brzucha córki jadłam tylko parówki cielęce, chleb z masłem, i ziemniaki gotowane z mięsem na parze robionym. Korzyść dla mnie szybko wróciłam do wagi z przed ciąży, a nawet mniejszej;). I ciągle też słyszałam, że coś zjadłam albo wypiłam. Piłam tylko kawę zbożową z mlekiem. Łzy same leciały jak słyszałam takie rzeczy. Do dzisiaj mi się zbiera na płacz. A najlepsze było stwierdzenie teściowej, że mam zimne mleko i dlatego mała płacze. Kazała mi kocem piersi okrywać ( dodam, że to super kobieta i nic do niej nie mam, tylko na wsi wychowana i takie twierdzenia tam gościły). Przeszło córce około 6 miesiąca. I pomału zaczynałam jeść wszystko. Po roku córka sama zadecydowała, że koniec z piersią, płakała jak ją przystawiałam. I na tym nasza „droga mleczna” się skończyła. przeszłyśmy na mm. Z drugim dzieckiem jem wszystko, tak postanowiłam;).
fajna teoria z tym „zimnym mlekiem” 😉 pozdrawiam
Mamo Igi, teoria o „zimnym mleku” i wiele innych funkcjonuje nie tylko na wsi, ale również w naprawdę dużych miastach i o dziwo – nie tylko u starszych kobiet! 🙂 Ja również „nasłuchałam się” takich teorii. Pozdrawiam serdecznie:)
WOW, świetny artykuł!
Jakbym czytała o sobie 🙂 Przyznam szczerze, że z całego mojego dotychczasowego macierzyństwa, karmienie piersią okazało się najtrudniejsze.
Tylko u mnie doszły jeszcze bardzo częste zastoje w piersiach – przez 6 miesięcy nie było tygodnia bez zastoju, a czasem zdarzało się i kilka, bardzo bolesne. Na początku nie wiedziałam jak sobie z nimi radzić, później się nauczyłam, ale i tak nie raz kończyło się na tym że obie z córką płakałyśmy. Byłam zrezygnowana nie raz i najgorsze było to, że nie mogłam znaleźć znikąd pomocy/porady – szukałam pomocy wszędzie, u mojej Doktor Ginekolog, u Pediatry mojego dziecka, u dwóch Położnych Środowiskowych i naprawdę żadna z tych osób nie potrafiła mi pomóc. Wydaje mi się, że laktacja jest jakąś strasznie zaniedbaną dziedziną i brakuje tu specjalistów, którzy mogliby wspierać młode mamy.
Jednak bardzo byłam zdeterminowana żeby utrzymać karmienie piersią jak najdłużej, bo to najlepsze co mogę dać mojemu dziecku, i każdy kolejny tydzień kiedy się to udawało był dla mnie ogromnym sukcesem. W tym wszystkim miałam/mam szczęście, że moje dziecko jest tak cierpliwe – przysysała się bezwarunkowo, nawet jak słabo leciało podczas zastoju – mój najlepszy, najukochańszy żywy laktator 🙂 należy Jej się medal za tą wytrwałość – bez tego byłoby mi o wiele trudniej.
Teraz niedawno moje dziecko skończyło 7 miesięcy, a ja nadal karmię Ją piersią i już chyba od trzech tygodni nie miałam żadnego zastoju! W końcu dołączyłam do grona mam, dla których karmienie piersią jest prawdziwą przyjemnością/szczęściem i dopiero teraz mogę się tym tak w pełni delektować 🙂
Zastanawiałam się ostatnio czy, bazując na moich doświadczeniach, nie mogłabym w jakiś sposób pomagać innym mamom. Nie mam tylko pomysłu w jakiej formie mogłaby być to pomoc i jak się do tego zabrać. Mi się udało przetrwać te wszystkie trudności i naprawdę szczerze chciałabym się tym dzielić,z tymi wszystkimi mamami, które (tak ja na początku) szukają pomocy na początku swojej trudnej drogi laktacyjnej. Nie poddawajcie się kochane, jesteście bohaterkami, że próbujecie przezwyciężyć napotkane trudności, żeby dać swojemu dziecku to co najlepsze – mleko mamy 🙂
Dziękuję za ten komentarz! Może chciała by Pani napisać artykuł na bloga na temat swoich doświadczeń? Mogłabym go opublikować również na fanpagu, podać Pani imię/imię i nazwisko/maila do kontaktu innych mam? Myślę, że wiele kobiet zmaga się z problemami laktacji i zawsze miło porozmawiać z kimś kto nas rozumie:)
No właśnie, czasem nawet zwykła rozmowa z kimś kto nas rozumie może zdziałać cuda. OK, postaram się coś napisać, nie wiem tyko w jakim czasie mi się to uda (nie mam talentu pisarskiego 😉 ). Odezwę się do Pani. Dziękuję 🙂
Czytam i lzy leca mi po policzkach. Boli, czasami nie mam juz sily, ale wiem ze warto. Urodzilam w 26tym tygodniu i po 11 miesiacach na oddziale neonatologicznym III stopnia wiem, ze babel nie dalby rady inaczej. Moj „romans” z laktatorem zaczal sie zaraz po porodzie jak dzieciaki zabrali, a ja zostalam kompletnie sama i nie bardzo wiedzialam co ze soba zrobic… pokarm byl od razu. Sciagalam i mrozilam ile tylko moge. Wystarczylo na caly pobyt w szpitalu (byl karmiony 1ml na godzine, bo wazyl mniej niz kilogram) i jeszcze zostalo jak przyszedl do domu. Dla siostry blizniaczki tez wystarczylo 🙂
Teraz mam 3go malucha (urodzony na czas,zdrowy i duzy) i od samego poczatku jest karmiony piersia… juz tak na prawde… tak z przytulancami 🙂 i mimo ze czasami boli, ze czasami ugryzie to niewazne… 🙂
Dopiero niedawno odkryłam Pani blog i bardzo za niego dziękuje. Odpowiada na większość moich pytań. Moja córeczka urodziła się w 35 tyg. 2 miesiące karmiłam ją swoim mlekiem z dodatkiem HMF(ważyła 21090). Potem ładnie udało się odstawić laktator i karmić „normalnie”. Po rozszerzeniu diety zaczął się problem, mleka jak by mniej, mała denerwuje się przy ssaniu mimo że bardzo to lubi. Czy to normalne? Nigdzie nie mogę znaleźć informacji jak poukładać żywienie dziecka kiedy kp kiedy dodatkowe posiłki, kiedy posiłki mają wypierać kp Pani wpis trochę mi pomógł ale walka o mleko wciąż trwa.
A ile miesięcy ma Pani córeczka?
Mamo Pediatro, proszę o pomoc. Mój synek ma 16 miesięcy, ponieważ pracuję, więc karmię go wieczorem przed snem (zasypia przy piersi), nocą również budzi się kilka razy i domaga się karmienia, więc go karmię piersią, natomiast wstajemy o 6:00 i rano nie jest zainteresowany piersią, tylko czeka na śniadanie. Ponieważ nie widzimy się właściwie cały dzień, bo ja idę do pracy, a synek do żłobka, to trudno mi w sensie emocjonalnym (dla mnie i dla niego) odstawić go od piersi całkowicie, chociaż te karmienia nocne są męczące, to daję radę, lecz presja rodzinna jest duża (rodzina i bliscy nalegają abym już skończyła karmienie, twierdzą, że mój synek już jest za duży). Szczerze, to chciałabym karmić go tak do 2,5 roku, tylko nie wiem, czy nie robię mu krzywdy tymi nocnymi karmieniami? Czytałam w jakimś „amerykańskim poradniku”, że to niedobrze, że dziecko pije nocą mleko. A – dodam jeszcze, że mój synek nie pije mleka z butelki, próbowałam mu dawać i modyfikowane i krowie, ale nie chce, natomiast pije wodę i herbatkę bez problemu. Bardzo proszę o poradę.
Starszą córkę karmiłam piersią 15 miesięcy i końcówka to też było karmienie wieczorne – ewentualnie jedno nad ranem. noce już przesypiała. Jeśli chodzi z o mój punkt widzenia od strony medycznej jedynym problemem mogą być zęby – zdarza się (rzadziej niż po mleku modyfikowanym) próchnica, bo w końcu nie myje mu Pani zębów po każdym karmieniu 😉 Ale jako mama wiem, że to dla Was ważne. Proszę dbać o ząbki synka codziennie rano i wieczorem i regularnie obserwować stan uzębienia, a nocne karmienia nie będą problemem 🙂
Dziękuję za odpowiedź:)
witam
Córka kończy 8 mcy i wazy 10,200 😉 urodziła sie w 38tc i ważyła 3770+56 cm.Pediatra powiedział żeby zacząc dawać małej wode zamiast piersi-od urodzenia karmię maluszka. Więc juz nie wiem czy dawać tylko pierś czy zastępować moje mleko wodą?Juz nie wiem co mam robić, podobno córka jest bardzo duża chociaż nie jest grubaskiem, nosi rozmiar 86/92. Nie ma problemu z siadaniem i pełzaniem po podłodze, szykuje sie juz do czworakowania. Tyle mówi sie o zdrowym mleku matki a teraz usłyszałam żeby dawac wode…i co ja mam zrobic??prosze oPani radę
Ja bym dawała pierś skoro chętnie ją wypija. Nie jest już aż tak bardzo kalorycznie. Zwracałabym bardziej uwagę na ewentualne dodatki cukrowe przy rozszerzaniu diety. Może Pani podawać wodę w niewielkich ilościach z kubka – zeby przyzwyczajać corkę do jej picia, ale nie widze koniecznosci zastąpienia nia Pani mleka.
Witam:) fajny artykuł i ekstra komentarze:) może mi też ktoś, coś doradzi… proszę:) karmię córcie teraz już 10 miesiąc. Niestety jak skończy 12 miesięcy wracam do pracy i nie wiem jak mam ją od tego cycusia odstawić:( Ona nie toleruje żadnego smoczką:( Je tylko z łyżeczki. Niektórzy mówią, że od razu inni, że stopniowo zastępować mleko innymi posiłkami… Stopniowo zastępować próbowałam już kilka razy i jak np. zrezygnuje rano z mojego mleka to potem cały dzien jest nerwowa i trochę wg. mnie bez sensu ją i siebie męczyć a potem i tak tego cyca dać ( to tak jakby wymusiła to). Tym bardziej, że ja nie mam stałych posiłków – ma obiadek i deserek oczywiśćie i jakiś biszkopcik czy jogurcik ale reszta to było mleczko na żadanie… 🙁 proszę doradźcie:)
zostały Wam jeszcze dwa miesiące – to sporo czasu 🙂 A przed wyjściem do pracy podanie piersi coś by pomogło? Później stałe posiłki i po pracy znowu cycuś?