o szczepieniach

dodatki szczepionkowe – aluminium? glin?

Dodatki szczepionkowe pod lupą mamypediatry. Czas na sole glinu.

Artykuł był wielokrotnie edytowany i od czasu jego napisania w 2015 roku dodaję do niego coraz więcej odpowiedzi na Wasze pytania. Zwiększa się również ilość źródeł informacji, które macie do dyspozycji (wymienione na dole strony). Niektóre informacje wydawały się być zbyt szczegółowe, inne mało dokładne. Zmierzam jednak do tego by wszystko było jak najbardziej zrozumiałe o czytelne. 

Kiedyś, ktoś napisał w jednym z komentarzy, że nie powinnam używać sformułowania glin, bo to myli ludzkość. Bo glin to po prostu aluminium. I jest METALEM CIĘŻKIM i nie ma o czym mówić skoro dodają to do szczepionek.

Mega ciekawie napisany na temat nazewnictwa artykuł znalazłam tutaj: klik.

Aluminium występuje w szczepionkach w postaci soli glinu. NIE JEST metalem ciężkim. Z tego co wiem to nigdy nie był 🙂

Gdzie jest aluminium?

To jeden z najpopularniejszych pierwiastków na ziemi (trzeci pod względem częstości występowania). Jest w wodzie, jest w powietrzu, jest w żywności. Jest również w szczepionkach.

Po co sole glinu?

Sole glinu/aluminium dodawane są do szczepionek od dziesiątek lat (dokopałam się do pierwszych opisów aluminium w szczepionkach – rok 1926). Określa się je nazwą adiuwantów, czyli substancji, które zwiększają lub modulują odpowiedź immunologiczną przeciw antygenom.

Po ludzku mówiąc – szczepionka zawiera antygen, którego wniknięcie do organizmu ma wywołać reakcję, a ta z kolei ma uchronić człowieka przed zachorowaniem w przyszłości. Aby zwiększyć moc tej reakcji, a tym samym skuteczność szczepionki – używa się adiuwantów, w tym również glinu. Idealny adiuwant powinien stymulować tę reakcję immunologiczną, a do tego być bezpiecznym, pozbawionym toksyczności produktem.

I takim właśnie – BEZPIECZNYM i zatwierdzonym do stosowania u ludzi składnikiem pomocniczym szczepionek jest ALUMINIUM.

Kiedyś tak nie było? Czy ilość szczepień ma coś wspólnego z tym adjuwantem?

Kiedyś tak było. Od około 90 lat tak jest, że do szczepionek dodaje się aluminium. Dzięki temu, że taki adjuwant jest składnikiem szczepionki to można podać jej mniej (objętościowo) i nie trzeba podawać więcej dawek. 

Wodorotlenek glinu i fosforan glinu są adiuwantami najczęściej stosowanymi w szczepionkach. Mają udowodniony i powszechnie akceptowany profil bezpieczeństwa.

Aluminium w liczbach:

Jedna z czytelniczek zarzuciła środowisku medycznemu pewien rodzaj schizofrenii. Z jednej strony ustalone są nieprzekraczalne dawki aluminium na przykład w preparatach do żywienia pozajelitowego, a z drugiej strony w szczepionkach znajdują się jakieś kosmiczne ilości glinu!

Chciałabym podkreślić, że nie można tu porównywać uzupełniania niezbędnych składników pokarmowych u osoby żywionej pozajelitowo ze szczepieniem, a nawet uzupełniania niezbędnych składników pokarmowych u osoby żywionej pozajelitowo z odżywianiem się osoby zdrowej.

Miało być o liczbach, dlatego konkrety. Gdzie jest glin? I ile go jest?

  • W szczepionkach. Dla przykładu podaję, ile aluminium jest w 5 dostępnych w Polsce szczepionkach:
  1. Prevenar 13: 0,125 mg fosforanu glinu = 125 mcg (mikrogram)
  2. DTPw: 0,7 mg wodorotlenku glinu = 700 mcg (mikgrogram)
  3. Engerix B: 0,25 mg wodorotlenku glinu = 250 mcg (mikrogram)
  4. Infanrix DTPa: 0,5 mg wodorotlenku glinu = 500 mcg (mikrogram)
  5. Synflorix: 0,5 mg fosforanu glinu = 500 mcg (mikrogram)

Wszystkie podane wyżej dawki są oczywiście do weryfikacji w ulotkach wyżej wymienionych produktów. Wiem, że „sławni” przywódcy ruchów antyszczepionkowych linkują mój wpis i próbują udowodnić, że to co przebadane, wiarygodne i napisane czarno na białym jest tak naprawdę nic nie warte i różowe. Na to już nic nie poradzę – polecam lekturę podanych przeze mnie źródeł i edukację.

Tutaj –> klik znajdziesz informacje o tym ile aluminium otrzyma dziecko w szczepionkach w przypadku szczepienia „na NFZ” (szczepionkami refundowanymi przez państwo), a tutaj –> klik, ile w przypadku szczepionek płatnych.

Aluminium nie zawierają: szczepionki przeciw grypie, przeciw rotawirusom czy przeciw odrze, śwince, różyczce.

  • Inne źródła glinu. Zawarty jest on nie tylko w szczepionkach czy lekach (używanych min w leczeniu niektórych typów niedokrwistości). Jest również w wodzie, przeróżnych napojach, typowych produktach spożywczych. Podsumowując dietę typowego Iksińskiego: średnia dawka zjadanego przez dorosłego glinu wynosi 45 mg na dobę, a dopuszczalna, czyli bezpieczna to 60 mg/dobę (1 mg/kg/dzień)
  • Dziecko rodzi się z pewnym poziomem aluminium w organizmie. Fizjologicznie w krwiobiegu małego dziecka występuje od 1 do 5 ng glinu/ml krwi.
  • Od 16,9–67,5 mcg/dm3 aluminium znajduje się w Coca-Coli, Pepsi i w soku jabłkowo-brzoskwiniowym i piwie. Zdecydowanie większe ilość glinu znaleźć można w soku z czarnej porzeczki, która jest rośliną oporną na glin, ale kumulującą ten pierwiastek. Znajdziemy go nawet 1,8 mg w 100 g owoców.
    Dużo aluminium ma również czysty sok jabłkowy (nawet 230 mcg/dm3). Soki kartonowe mają większą zawartość glinu niż te butelkowane. Cola z puszki z kolei może mieć nawet 10 razy więcej aluminium niż ta z butelki plastikowej. Znaczenie ma tutaj również czas przechowywania danego soku w kartonie czy puszce – im dłużej, tym większa jest migracja tego pierwiastka do napoju.

  • Jako ciekawostkę podam, że tak piętnowany w szczepionkach glin, jest w niewielkich ilościach zawarty między innymi w zielonej herbacie, która jest z kolei dość popularnym „prozdrowotnym” produktem.
  • Aluminium jest również dodawane do wielu produktów kosmetycznych.

A jak to wygląda u dzieci?  

  • Aluminium jest również w mleku mamy (przez pierwszych 6 msc życia dziecko zjada tą drogą około 6700 mcg – 10000 mcg glinu (6,7 mg do 10 mg).
  • Dzieci karmione mlekiem modyfikowanym zjadają w pierwszych 6 msc życia 37800 μg aluminium (37,8 mg).
  • A „dzieci sojowe” 116600 mcg (116 mg).
  • U dzieci głównym źródłem glinu jest pożywienie, szczepionki i napoje (porównaj powyżej). Niemowlaki powyżej 6 miesiąca życia, które zwykle są już na etapie rozszerzania diety pobierają aluminium w ilości 0.7 mg dziennie (jest to pobór wyłącznie z pożywienia). Dzieci po 12 miesiącu życia osiągają już zdecydowanie wyższe poziomy zjadania glinu: 4.6 mg dziennie.  A w wieku 10 lat pożerają 6.8 mg glinu na dobę.

Doustnie to nie to samo co domięśniowo i dożylnie!

Tutaj pojawia się całe mnóstwo wątpliwości. Zwolennicy teorii spiskowej informują o wstrzykiwaniu aluminium ze szczepionek prosto do mózgu dziecka. Chociaż zapewne chodzi im o to, że wędruje tam drogą krwi. Pamiętajcie jednak, że żadna szczepionka nie jest podawana dożylnie. Są podawane śródskórnie lub domięśniowo. 

Doustnie – inny bezpieczny poziom.

Co do bezpiecznej dobowej dawki aluminium przyjętej doustnie przez człowieka to w zależności od źródła można znaleźć różne dane na ten temat. WHO ustaliło tygodniową, dopuszczalną ilość aluminium na 7 mg/kg masy ciała na tydzień, czyli 1 mg/kg/dobę.

Jedno ze źródeł podaje, że okres połowiczej eliminacji glinu z organizmu człowieka wynosi około 24 godziny, a dawkę <2 mg/kg mc./24 h uznaje się za bezpieczną (jest to norma dobowej ekspozycji). Należy pamiętać, że pewna ilość glinu pochodzi również z opakowań w których żywność jest przechowywana lub z naczyń, w których jest poddawana obróbce kulinarnej.

Domięśniowo – inny bezpieczny poziom.

Szczepionki w większości podawane są domięśniowo (przynajmniej te, które zawierają adjuwanty). W związku z tym inaczej zachowuje się adjuwant podany w takiej formie, niż zjedzone aluminium. Po podaniu domięśniowym – dopiero po pewnym czasie dochodzi do wchłaniania do krwi. Podobnie po podaniu doustnym – aluminium pokonać musi jeszcze barierę przewodu pokarmowego. Wchłanianie do krwiobiegu jest w obu przypadkach inne.

Oczywiście powstały na ten temat odpowiednie prace. Oceniały one zachowanie aluminium podawanego niemowlakom chociażby w mleku modyfikowanym i zachowanie aluminium podawanego w szczepionce. Na tej podstawie określono pewne normy: MRL oraz limit pojedynczej dawki produktu biologicznego (w tym szczepień).

FDA w swoich zaleceniach dotyczących szczepień podaje tak zwany limit pojedynczej dawki produktu biologicznego (w tym szczepionki) i wynosi on 1,25 mg. To jest limit jednej dawki szczepionki. Nie żadne przeliczniki na kilogramy. Dla każdej drogi podania limit jest inny. 

  • https://wikileaks.org/gifiles/attach/121/121536_Aluminum%20toxicokinetics%20regarding%20infant%20diet%20and%20vaccinations.PDF
  • http://vaccinepapers.org/wp-content/uploads/FDA-aluminum-paper.pdf

Nie będę się tutaj rozpisywać na temat pacjentów z niewydolnością nerek, bo ich należy traktować indywidualnie i wykracza to poza ramy tego artykułu.

Dożylnie – inny bezpieczny poziom. 

Z kolei jeszcze inna norma istnieje dla pacjentów leczonych żywieniem pozajelitowym – tutaj FDA podaje 5mcg/kg/dobę (często ta dawka znajduje się na stronach hejterów szczepień – pamiętajcie, że jest to dawka w przypadku substancji podawanych DOŻYLNIE).  

Losy glinu w organizmie

Ta ilość aluminium, która jest zjadana przez każdego z nas jest wchłaniania z przewodu pokarmowego do krwi w ilości około 1% (pojawia się we krwi w ciągu kilku godzin od spożycia). Następnie wydalana jest z moczem (90% tej ilości z krwiobiegu znika z organizmu w ciągu 48 godzin, pozostała ilość znika w ciągu 4 tygodni).

Z kolei glin wstrzykiwany w trakcie szczepienia w udo czy ramię dziecka również jest wchłaniany – z miejsca podania do krwiobiegu. Jest to jednak nieco wolniejszy mechanizm. Ze stosowanych adjuwantów: wodorotlenek glinu wchłania się do krwi w 17%, a fosforan glimu w 51%. Ślady glinu we krwi są oznaczane już po godzinie od wykonania szczepienia. To co trafia do krwi po szczepieniu wydalane jest, podobnie jak w przypadku glinu pokarmowego. Okres półtrwania eliminacji glinu z organizmu oszacowano w przybliżeniu na 24 godziny. 

Bezpieczeństwo stosowania szczepionek zawierających adiuwant glinowy potwierdzone zostało wynikami badań farmakokinetycznych. Korzyści stosowania szczepionek (w tym również tych zawierających glin), znacznie przewyższają wszelkie teoretyczne obawy o potencjalnie negatywne skutki wpływu glinu na zdrowie niemowląt).

Dokładne losy pierwiastka we krwi (gdzie trafia zarówno z pożywienia, jak i ze szczepionek i preparatów do żywienia pozajelitowego):

90% aluminium z krwi wiąże się z transferyną, a 10 % z cytrynianiem. W tej postaci większość opuszcza organizm drogą nerkową (wydalanie z moczem), część usunięta zostanie wraz z żółcią (przewód pokarmowy), a część pozostanie w formie związanej w organizmie.

Co się nie usunie to zostanie

Niewielki procent pozostaje w organizmie i odkłada się w różnych tkankach. 50-60% w kościach, 25% w płucach, 1% w mózgu, ułamki procenta w skórze, przewodzie pokarmowym, układzie limfatycznym. W każdym zakątku organizmu można znaleźć pewną ilość tego pierwiastka. 

Zanim dziecko dorośnie to będzie posiadało w swoim organizmie od 50 do 100 milligramów aluminium. I większość pochodzi z żywności. Wiem, że niektórzy rodzice wykonują jakieś analizy włosa w kierunku metali ciężkich i krzyczą w internetach, że aluminium z mlekiem dziecku nie podali. Otóż błąd. Właśnie podali. Co nie zmienia faktu, że aluminium ma prawo być w każdym zakątku naszego organizmu i ten jest tak dobrze skonstruowany, że większość aluminium które otrzymujemy (bez względu na to jaką drogą) jest usuwane.  

Spotkałam się z opinią, że nie powinno się szczepić dziecka, bo szczepionkę z aluminium podaje się prosto do mózgu dziecka, które nie ma bariery krew-mózg. Po pierwsze szczepionkę podajemy do mięśnia, a nie do mózgu. Po podaży szczepionki dochodzi do jej wchłaniania i rozprzestrzeniania po organizmie z udziałem krwi. Noworodki wbrew opinii niektórych osób mają barierę krew-mózg, nie jest ona w pełni dojrzała jedynie u skrajnych wcześniaków. U dzieci donoszonych działa ona praktycznie tak samo jak u człowieka dorosłego. Podawane szczepionki są bezpieczne. Podobnie jak podawanie mleka modyfikowanego.

ps. nie wiem dlaczego niektórzy lekarze czy homeopaci twierdzą, że bariery krew-mózg nie ma. Ponoć jest to napisane w „książkach naukowych”. Chętnie się z nimi zapoznam.

Glin zły

Glin jest trzecim, najbardziej rozpowszechnionym pierwiastkiem na kuli ziemskiej. Jednak nadmiar glinu w diecie jest niepożądany. 

W literaturze opisywane są przypadki wapnienia tkanek miękkich, niedokrwistości oraz zaburzeń neurologicznych. Dopuszczalny jest też udział glinu w patogenezie choroby Alzheimera i chorób autoimmunologicznych – co nie zostało jednak potwierdzone w badaniach.

Udowodniono, że adiuwanty glinowe nie są czynnikami rakotwórczymi ani teratogennymi.

Nie ma jednak wątpliwości, że glin w zbyt dużych ilościach jest po prostu toksyczny. Niezbitym dowodem na to jest opis zbiorowego zatrucia glinem (rok 1988 w Wielkiej Brytanii, kiedy to kierowca ciężarówki wrzucił 20 ton siarczanu glinu do złego zbiornika (zamiast do wody do oczyszczenia to do wody pitnej). Pomiar aluminium w tej wodzie wskazał na 320mg/l. Objawami zatrucia były wówczas zaniki pamięci, wysypki , bóle stawów i pieczenie przełyku.

Autorzy prac opisujący szkodliwość glinu podkreślają, że wystąpienie chociażby chorób autoimmunologicznych po szczepieniach, wobec masowości szczepień, jest relatywnie rzadkie. Sama szczepionka zawierająca glin potrzebuje jeszcze kilku warunków do rozwoju choroby autoimmunologicznej. Między innymi mowa o wystąpieniu zjawiska molekularnej mimikry (czyli krzyżowej reakcji antygenów z własnymi antygenami), indywidualnej genetycznej podatności oraz wpływie czynników środowiskowych (infekcje, narażenie na dym tytoniowy, środki chemiczne, zanieczyszczenie środowiska).

Nie podejmuj decyzji o nie-szczepieniu na podstawie kilku przeczytanych w internecie sensacyjnych doniesień. Opieraj się na publikacjach. Wysłuchaj swojego lekarza. Poproś go o przedstawienie wiarygodnych badań.

Zachęcam Was do zakupu ebooka szczepionkowego „309 pytań o szczepienia” gdzie znajdziecie odpowiedzi na całe mnóstwo pytań!

  • Wide Variation in Reference Values for Aluminum Levels in Children: Michelle Zeager, Alan D. Woolf, Rose H. Goldman
  • Aleksandra Krause, Paulina Górska, Janusz Ślusarczyk, Adiuwanty – substancje podnoszące skuteczność szczepionek – część II
  • Prof. dr hab. n. med Krzysztof Buczyłko, Zakład Alergologii Instytutu Medycyny Wewnętrznej WAM oraz Centrum Alergologii, Ewolucja adiuwantów w preparatach alergenowych
  • Z badań nad rolnictwem społecznie zrównoważonym; Jakość i bezpieczeństwo żywności a zdrowie konsumenta; Praca zbiorowa pod redakcją naukową dr inż. Marioli Kwasek Autorzy: mgr inż. Bożena Brzostek-Kasprzak, dr inż. Mariola Kwasek, prof. dr hab. Waldemar Michna, prof. dr hab. Mieczysław W. Obiedziński
  • Maria Długaszek, Mirosława Szopa; ANALIZA PORÓWNAWCZA ZAWARTOŚCI METALI CIĘŻKICH W NAPOJACH PRZECHOWYWANYCH W RÓŻNYCH OPAKOWANIACH, Instytut Optoelektroniki Wojskowej Akademii Technicznej, Kierownik: dr hab. A. Graczyk, prof. WAT
  • Baylor NW, Egan W, Richman P. Aluminum salts in vaccines — U.S. perspective. Vaccine. 2002;20:S18-S23.
  • Bishop NJ, Morley R, Day JP, Lucas A. Aluminum neurotoxicity in preterm infants receiving intravenous-feeding solutions. New England Journal of Medicine. 1997;336:1557-1561.
  • Committee on Nutrition: Aluminum toxicity in infants and children. Pediatrics. 1996;97:413-416.
  • Ganrot, PO. Metabolism and possible health effects of aluminum. Environmental Health Perspective. 1986;65:363-441.
  • Keith LS, Jones DE, Chou C. Aluminum toxicokinetics regarding infant diet and vaccinations. Vaccine. 2002;20:S13-S17.
  • Pennington JA. Aluminum content of food and diets. Food Additives and Contaminants. 1987;5:164-232.
  • Simmer K, Fudge A, Teubner J, James SL. Aluminum concentrations in infant formula. Journal of Paediatrics and Child Health. 1990;26:9-11.
  • Farmakopea Polska, wydanie XI, tom I, 2017, str. Vaccines for human use (01/2017:0153 (str. 1029-1032.
  • Finn T.M., Egan W. Vaccine additives and manufacturing residuals in vaccines licenced in the United States (Chapter 7). W: Plotkin’s vaccines, red. Plotkin SA, Orenstein WA, Offit PA, Philadelphia PA: Saunders Elsevier; 2018, str. 75-83.
  • Global Advisory Committee on Vaccine Safety (GACVS): Aluminium adjuvants. Weekly epidemiological record 2012; 87(30):277-288.
  • Gołoś A., Lutyńska A. Adiuwanty glinowe w szczepionkach – aktualny stan wiedzy. Przegl Epidemiol 2015; 69: 871-874.
  • Jefferson T, Rudin M, Di Pietrantoni C. Adverse events after immunization with aluminium-containing DTP vaccines: systematic review of the evidence. Lancet Infect Dis 2004;4:84-90.
  • Karwowski M.P., Stamoulis C., Wenren L.M. i wsp. Blood and hair aluminum levels, vaccine history, and early infant development: a cross-sectional study. Acad Pediatr 2018;18:161-165.
  • Ameratunga R., Gills D., Gold M., i wsp. Evidence refuting the existence of autoimmune/autoinflammatory syndrome induced by adjuvants (ASIA). J Allergy Clin Immunol Pract 2017;5:1551-1555.
  • Mitkus RJ, King DB, Hess MA, et al. Updated aluminum pharmacokinetics following infant exposures through diet and vaccination. Vaccine 2011;29:9538-9543.

79 thoughts on “dodatki szczepionkowe – aluminium? glin?

  1. Super profesjonalny wpis. Zabrakło mi jakichkolwiek argumentów. Szczepię dwójkę swoich dzieci, ale zawsze mam wyrzuty sumienia, że narażam ich zdrowie (takie same wyrzuty miałabym w przypadku nieszczepienia). Cieszę się, że znalazłam ten blog!

  2. Piszesz ze dziecko które zaczyna jeść samodzielnie zjada około 0,7 mg dziennie aluminium a z tego wchłania się jedynie 1% do krwi, co daje wartość 7mcg dziennie we krwi a analogicznie obliczając 10 latek dziennie ma 68 mcg we krwi. Jak to się ma do najmniejszej z podanych przez ciebie dawek aluminium w szczepionce „Prevenar 13: 0,125 mg fosforanu glinu = 125 mcg (mikrogram)” Wiemy doskonale że dzieci dostają po trzy szczepionki na jednej wizycie i nie każda z nich ma tylko 125 mcg, które trafiają prosto do krwioobiegu, w najgorszym wydaniu możesz zaserwować dziecku 1500 mcg aluminum !!!!!!! Nie wmawiaj rodzicom, że to jest bezpieczne, własnie takie strzały co jakiś czas mają wielkie znaczenie dla zdrowia naszych dzieci, uważam że są bardziej niebezpieczne od jednorazowego zjedzenia żywności bogatej w aluminium. Sama napisałaś : „Jednak nadmiar glinu w diecie jest niepożądany. W literaturze opisywane są przypadki wapnienia tkanek miękkich, niedokrwistości oraz zaburzeń neurologicznych. ” Zaburzenia neurologiczne są jednym z najczęstszych Niepożądanych Odczynów Poszczepiennych (NOP) Zbieg okoliczności? Już sam fakt że obecność takiego adjuwanta wzmacnia reakcje układu immunologicznego powinno dać do myślenia, to jest coś z czym organizm walczy, więc jak może być zdrowe i korzystne?

    Karolino dobrze że masz wyrzuty, kobieca intuicja w tobie działa tylko nie słuchasz jej, dlaczego? Bo boisz się co powiedzą inni? Czy warto stawiać to na szali ze zdrowiem i życiem własnych dzieci?

    1. witam. Proszę jeszcze raz przeczytać fragment tekstu o wchłanianiu się aluminium. Może nie podkreśliłam wystarczająco, że szczepionki NIE SĄ PODAWANE DOŻYLNIE, a co za tym idzie zawarte w nich składniki nie wskakują w 100% do krwiobiegu… Nie wmawiam, wyjaśniam, cierpliwie tłumaczę i odpowiadam na pytania rodziców. Z kolei bardzo złym założeniem jest to co pani pisze: ” własnie takie strzały co jakiś czas mają wielkie znaczenie dla zdrowia naszych dzieci, uważam że są bardziej niebezpieczne od jednorazowego zjedzenia żywności bogatej w aluminium”. Bez względu na to czy pani szczepi czy nie to należy zwracać uwagę na skład żywności. Cenię sobie konstruktywną dyskusję, ale Pani komentarz nie trzyma się faktów… Proszę pytać, dokształcać się, a nie tylko opierać na kilku „sensacyjnych” publikacjach.

    2. To jest straszne, jak ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Jak czytać bzdury w internecie, to potrafią, jak przeczytać z UWAGĄ poważniejszy artykuł – to nie. Żenada. Podkreślę słowo klucz – „nie dożylnie”.

  3. Witam, dziękuję za pomocną publikacje 🙂 Mam pomysł na kolejną. Temat mam właśnie na tapecie, ale nie mam, tak jak Pani dostępu do aktualnych szczepionek. Mój pomysł i propozycja na kolejną publikacje, to zestawienie na obecność Glinu i Rtęci w szczepionek wieloskładnikowych, tak zwanych skojarzonych z tymi pojedynczymi. Zestawienie mogłoby dać odpowiedź na pytanie: ile łącznie według programu szczepień Glinu i Rtęci wstrzykujemy szczepionkami pojedynczymi, a ile skojarzonymi.

    Serdecznie pozdrawiam i czekam na odzew(gdyż to ważna sprawa)

    Olaf

  4. Nie w temacie szczepionek, ale o nazewnictwie. Glin (symbol Al) to pierwiastek chemiczny i tej nazwy trzymają się chemicy. Mówią o związkach glinu (no. Al2O3-tlenek glinu itp.). Aluminium to nazwa używana przez inżynierów materiałowych dla materiału, wykonanego z tego pierwiastka (np. puszka wykonana z aluminium lub stopu aluminium, silumin-stop aluminium z kremem itp.). Powiemy więc, że na powierzchni wyrobów z aluminium znajduje się warstwa tlenku glinu. Glin i aluminium to nie są słowa dowolnie zamienne, mimo że opisują ten sam pierwiastek/materiał (glin/aluminium).

  5. Droga Autorko, nie tylko sole aluminium sa problemem w szczepionkach a FDA to amerykańska agencja do spraw żywności i leków a nie Polska. Ten jeden artykuł nie wzbudzi zaufania do produktów szczepionkowych ani to ze autor pisze ze jest pediatrą. Szczepionki to tylko jeden ze sposobów na odpornośc, najprostszy, najwygodniejszy. Inny sposób jest znacznie trudniejszy. Wymaga wielkiego zaangażowania rodzica, poszerzania wiedzy na temat prawidłowego odżywiania, naturalnego wzmacniania odporności, czasami podstaw fitoterapii. Ja poszłam ta drogą. i jak widać w ostatnich latach w Polsce nie ja jedna. Rodzice nieszczepiących to nie ciemna idiotyczna masa. My dobrze wiemy co robimy.

    1. Większość agencji międzynarodowych/amerykańskich skupia nie tylko ekspertów amerykańskich ale z całego świata. Wiele eko-mam bazuje na zaleceniach WHO, które mówią o wyłącznym karmieniu piersią – i bardzo fajnie 🙂 Ale WHO to też organizacja światowa a nie polska (tak na marginesie przymiotniki piszemy z małej litery). Nie uważałam (do pewnego momentu) nieszczepiących za ciemną idiotyczną masę. I nadal uważam, ze wiele jest osób, które słusznie nie szczepią – bo są obserwowane w kierunku chorób neurologicznych czy mają stałe przeciwwskazania do szczepień. Jest jednak tak zwany ruch antyszczepionkowy który namawia by „ŚWIADOMIE” podejmować decyzje o nieszczepieniu dzieci. Informowanie o NOPach i zwiększanie świadomości na ich temat to nie jest niestety cel tej organizacji. Zachęcają do leczenia cukrzycy witaminą K (przypominam, że nie-leczona insuliną cukrzyca typu 1 u dziecka jest chorobą śmiertelną). Zachęcają do oczekiwania w przypadku raka piersi (bo sam się cofnie, a firmy farmaceutyczne zarabiają na produkowaniu leków chemioterapeutycznych). To dla mnie absolutnie niedopuszczalne. Rodzic może sobie o własnym zdrowiu myśleć co chce, robić co chce. Ale NIE ZGADZAM SIĘ na narażanie dziecka.
      Niezmiernie ważne jest prawidłowe odżywianie, hartowanie dziecka na spacerach i tak zwane naturalne sposoby na odporność. W pełni się z Panią zgadzam. Sama jestem zwolenniczką zdrowego/higienicznego stylu życia. Ale nie rozumiem jak można zrezygnować ze szczepień. Jak można dobrowolnie narażać dziecko na raka wątrobowokomórkowego, na krztusiec, na pneumokokowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych? Widziała kiedyś Pani dziecko chore na jedną z wyżej wymienionych chorób? Ja widziałam i były to w większości dzieci wychowywane w dobrym, zdrowym podejściu do życia. Nie wszystkie przeżyły niestety.
      Zawsze się zastanawiam czy zagorzali przeciwnicy szczepień odmówią podania antybiotyku własnemu dziecku z posocznicą meningokokową czy odmówią leczenia białaczki? Jeśli tak to dla mnie tacy ludzie są ciemną idiotyczną masą. Także proszę się zastanowić nad sformułowaniem „dobrze wiemy co robimy”. Skoro nie ufamy środowisku medycznemu, nie ufamy wiedzy lekarza w stosunku do szczepień to nie ufamy też w innych kwestiach, prawda?

    2. Pierwsze słyszę żeby zioła i zdrowe żywienie ochroniły dzieci i dorosłych przed chorobami takimi jak gruźlica, polio, odra, różyczka, a może WZW typu B? Tu nie chodzi o mycie rąk -aby nie mieć biegunki i jedzenie czosnku – aby naturalnie zapobiegać czy zwalczać przeziębienie. Masz szczęście, że inni szczepią swoje dzieci, to może twoje nie zachoruje na te ciężkie choroby. Ale im więcej osób nie będzie się szczepiło, tym większe prawdopodobieństwo na przestrzeni lat, że i was choroby dopadną.

  6. po wielu latach poszukiwań właściwego lekarza od chorób dziecięcych, w końcu go znalazłam. Ale w trakcie tych wielu lat słuchałam was pediatrów, stosowałam sie do zaleceń i oczywiście szczepilam jak „wzorowa matka”. Efekt był taki: astma dziecięca (podawałam singulair), nawracające zapalenia oskrzeli, potem zapalenia płuc. Lekarze przekrzykiwali sie w diagnozach: to zakażenia bakteryjne, nie to wirusowe, nie to może jednak alergia. Szafa pękała w szwach od kolejnych butelek berodualu, pulmicortu, zyrtecu, ventolinu. Aż mnie ciary przechodzą jak wspomnę ze wszystko co trzeba było zrobic to ODROBACZYC!!!! Po zastosowaniu kuracji przeciw pasożytom – wszystko ustało jak ręką odjął. Dodam ze dziecko miało po 8 antybiotyków podawanych na rok. do 5 roku życia dziecko miało 21 kuracji. Prawidlową diagnozę postawił człowiek który nawet nie miał medycznego wykształcenia. Teraz uważam ze byłam W-zerową matką. Wszystko sprowadza sie do podnoszenia odporności organizmu i utrzymywania jej na jak najwyższym poziomie, naturalnymi sposobami. Powrót do natury jest jedyna drogą dla mnie i dla mojej rodziny.

    1. Przy nawracających zapaleniach oskrzeli zawsze wykonuje się badanie kału w kierunku obecności ewentualnych pasożytów. Niektórym dzieciom nawet „na ślepo” podaje się leczenie przeciwpasożytnicze (przy braku pozytywnego badania kału, ale w przypadku obecności objawów klinicznych – artykuł o gliście). Jak sami Pani zauważyła to „ROBAKI” były przyczyną dolegliwości Pani dziecka, więc nie wiem czemu winimy tutaj szczepienia – dostrzegam pewien brak konsekwecji w rozumowaniu. Chyba, że podejrzewa Pani szczepienia o zarażenie dziecka glistą.. Tak czy siak życzę zdrówka i gratuluję konsekwencji w zdrowym żywieniu i higienicznym trybie życia – popieram z całego serca i sama również stosuję 🙂

      1. Niestety, badanie kału jest niezbyt skuteczną metodą wykrywania pasożytów, natomiast wielu lekarzy wzbrania się przed odrobaczaniem na podstawie samych objawów. Znam dziecko leczone na astmę, operacyjnie na migdałki, które przestało chorować dopiero po odrobaczeniu, pediatra natomiast bez pozytywnego wyniku z kału odrobaczać nie chciała. Migdałek po usunięciu odrósł w ciągu kilku miesięcy. Oprócz kału warto jeszcze sprawdzać eozynocyty (tzw. kwasochłonne), choć u dzieci z alergią nie wiadomo, czy przyczyną ich podwyższenia są pasożyty, czy alergia.

  7. W końcu jakiś normalny tekst z całych wachlarzem argumentów i istotnych informacji. Jestem naturopatka z zawodu (tak, dobrze czytacie: naturopatka) i również szczepiac dzieci miałam wątpliwości, ale zawsze myślałam sobie tak; co będzie jak dziecko nie zaszczepie, a ono zachoruje i umrze?… Poza tym, powiedzcie mi ilu rodziców którzy są przeciw szczepieniom tak naprawde wie w ogóle na jakie choroby się szczepi i jaki jest ich przebieg, komplikacje? Gwarantuje, ze tylko nieliczni. Moje dzieci też prowadzę zgodnie z naturą, prawie nie chorują ale na litość boska nie jestem nawiedzona i jeśli dziecko zachoruje na szkarlatyne (zachorowania naprawdę może się zdążyć dziecku z super odpornościa) to co, nie podadam antybiotyku? Oczywiście że podam bo wiem że nie leczona szkarlatyna ma szereg komplikacji od gorączki reumatycznej po glomerulonephritis… Tak samo jest ze szczepieniami. Uważam że szczepionka bcg na Tuberkuloze czy ospe wierzna to jest nieporozumienie, ale inne podstawowe w tym tezec uważam za niezbędne. Prawda leży zawsze po środku. Medycyna konwencjonalna nie radzi sobie ze wszystkimi chorobami, tak samo jak medycyna naturalna nie jest remedium na każdą chorobę świata. Uważam jednak, że razem wspaniałe współdziałania 🙂 Pozdrawiam

    1. Ten tężec to mi siedzi w głowie od zawsze. Kilkuletni kuzyn mojej mamy zmarł na tężec. Skaleczył się po prostu i zachorował. To było lata temu, zanim szczepiono na to. Niedawno moje dziecko ugryzł szczur. A wiadomo, szczury przenoszą tężec. Nie wzbraniałam się też przed antybiotykiem w takim przypadku. A gdyby ugryzł ją wściekły kot? Jak mogłabym ją narazić na prawie pewną śmierć i nie zaszczepić na wściekliznę? Nie podaję dzieciom żadnych lekarstw (poza obniżającymi temperaturę przy wysokiej gorączce). Zdarzył się również antybiotyk z powodu tego szczura. Na ospę też nie szczepiłam (już przechorowały) ani tym bardziej odmawiam co roku szczepień przeciw grypie. Na HPV również nie zamierzam szczepić. Myślę, że jeśli nie szczepimy na te podstawowe choroby, to na prawde bez sensu chodzić do lekarza czy nawet rodzić w szpitalu.

  8. Tym razem Pani nie przeczytała dobrze komentarza poprzedniczki. Napisała ona, że pediatrzy (podobno wykwalifikowani specjaliści) leczyli dziecko na infekcje wirusowe i bakteryjne, alergię sami nie wiedząc co leczą. Żaden z nich nie zalecił badania kału na obecność pasożytów. Ja sama ze swoim dzieckiem nie trafiłam jeszcze na godnego zaufania pediatrę, a proszę mi uwierzyć, że odwiedziłam ich już 5. Nóż się w kieszeni otwiera, jak pediatra na podstawie 10 minutowego badania w gabinecie, popatrzenia do gardła przez 2 sekundy i osłuchaniu jest w stanie stwierdzić przyczynę infekcji. Pediatra woli przepisać antybiotyk zapobiegawczo, nie zlecając nawet posiewu. A moje dziecko zaczęło chorować właśnie po szczepieniach.

    1. Przeczytałam bardzo dokładnie. Wielu pediatrów – wielu z nich wykwalifikowanych potrafi zlecić podstawowe badania, a nie tylko człowiek bez medycznego wykształcenia (chwała mu za spotrzegawczość). Nie lubię generalizowania. Nie wszyscy lekarze to zło wcielone, ale żaden z nas nie jest Bogiem. ALe owszem – na podstawie 10-minutowego badania podmiotowego i przedmiotowego lekarz pediatra w wielu przypadkach jest w stanie stwierdzić co dziecku dolega, bo do tego został wyszkolony. Nie wzieliśmy się z kosmosu, ale wszyscy skończyliśmy studia, mieliśmy staż i przechodzimy przez ciężki program specjalizacyjny. Badamy i badamy. uczymy się każdego dnia. Nie każdy lekarz jest idealny, ale już samym patrzeniem na dziecko i relacją mamy jest w stanie odróżnić infekcję bakteryjną od wirusowej. Rodzice mają różne wymagania. Należę do lekarzy którzy zanim zlecą antybiotyk wykonują panel badań, które zwykle wskazują na infekcję wirusową i antybiotyku nie przypisuję. Są też przypadki, kiedy bez badań widzę, że to wirus. OZUŚ u niemowlęcia, cieżkie zapalenie płuc, OOZN, angina paciorkowcowa – zawsze antybikotyk. Na prośbę matki – nigdy nie zapisałam co kilka razy skutkowało trzaśnięciem drzwiami, bo dziecko z jednodniową gorączką 38’C ma dostać antybiotyk (i to nawet nazwę konkretną matka podała), bo ONA TAK CHCE. Z całym szacunkiem jeszcze się taki nie narodził co by wszystkim dogodził, ale pediatra pediatrze nie jest równy, więc proszę nie generalizować. Swoją drogą ma Pani wyjątkowego pecha do pediatrów skoro żaden z pięciu nie wzbudził zaufania…
      i zgadzam się – dziecko często zaczyna chorować po wizycie w ośrodku zdrowia (nawet jeśli zapisane jest na dzieci zdrowe)

      1. Lekarze nie zlecaja wielu badan laboratoryjnych, bo to kosztuje. Zlecenia sa wykonywane przez laboratoria zewnetrzne, przychodnia za nie płaci. Czy tu jest problem ? Czy problemem jest system oparty o tzw ubezpieczenia, wyceny ? Prawdopodobnie przyczyna unikania wszelkich możliwych badań laboratoryjnych jest tzw komercjalizacja, czyli unikanie kosztów, co jest doktryna neoliberalnego kapitalizmu serwowanego od 89 roku w PL a w słuzbie zdrowia od 98 („reformy” buzka), czyli od odejscia od finansowania z budżetu panstwa.

        1. szczerze mówiąc nie interesuje mnie jakie laboratorium wykonuje badania i ile przychodnia komu płaci. Zlecam badania kiedy jest taka konieczność. Nigdy nie spotkałam się z jakimkolwiek problemem. Nigdy też nie odmówiłam wykonania „wszelkich możliwych badań” – ewentualnie, biorąc pod uwagę stan dziecka – zaleciłam inne niż te, które rodzic sugerował. Unikam trzepania zleceń na lewo i na prawo tylko po to by coś zrobić, bo zbyt duża ilość badań (na przykład u małego dziecka – badanie ogólne moczu) może prowadzić do wyników fałszywie dodatnich i niepotrzebnego leczenia dziecka. System opieki jest zły – tutaj się zgodzę, ale w tym „złym systemie” da się przyzwoicie leczyć (przynajmniej dzieci – z dorosłymi nie mam doświadczenia).

          1. No i widzi Pani, doszliśmy do sedna problemu o którym mówię często.
            Problemem nie są szczepionki, ocieplenie kliematu, płaska ziemia.

            Problemem jest kryzys zaufania do środowisk lekarskich i naukowych. Niestety, dzięki dostępności wiedzy w internecie rodzice mogą się wymieniać informacjami, dostępne są również informacje na temat wielu przypadków gdzie badania naukowe były sponsorowane, występował silny lobbying (hasła: Monsanto Roundup, oraz Robert Kehoe i Patterson).

            O przepisywaniu drogich leków za prezenty nie wspomnę, to już prawda powszechna (obecnie zamieniona na konferencje, które na szczęście też powoli odchodzą do lamusa).

            Kolejnym problemem jest nie dokształcanie się. Po wypowiedziach widać że jest Pani pediatrą do której 90% rodziców chciało by trafić, a gdyby wszyscy tacy byli – odsetek antyszczepionkowców spadł by znacznie. Niestety, ok 60% lekarzy stawia ślepe diagnozy i faszeruje lekami na zapas, wiemy to z włąsnego doświadczenia i znajomych, nie internetu. Niejednokrotnie to intuicja matki ratowała dziecko, nie trzrch lekarzy (czwarty na szczęście wysłał dziecko do szpitala, przypadek koleżanki).

            Przykłady można mnożyć. Dorzucę, bo to temat powiązany taki mechanizm, który nazwał bym kazusem Wyborczej.
            Sam jako wieloletni czytelnik po zweryfikowaniu niektórych informacji w które wierzyłem… (najgorszy przypadek – afera kartoflana gdzie wmówiono nam że LK nie poleciał do Francji na szczyt bo się obraził o publikację w brukowcu, podczas gdy chodziło o słowa Sarkozyego „Polska straciła szansę żeby siedzieć cicho” – demonstracyjnie więc nie pojechał – bo po co. Sprawę odwrócono jednak ogonem tak że do tej pory nie wierzę) …złapałem się na mechaniźmie gdzie z automatu zacząłem wierzyć stronie przeciwnej. Oczywiście też był to błąd, jak okazało się po czasie, ale pokazuje to ważny mechanizm.

            Im bardziej media, politycy naciskają na coś – tym większa reakcja na zasadzie „o co im znowu chodzi?”
            Dotyczy się to bezpośrednio GMO gdzie prawdopodobnie – gdyby największym jego orędownikiem nie było Monsanto, wielokrotnie łapane na lobbingu i sponsorowaniu badań mających dowieść nieszkodliwość produktów szkodliwych (pomijając zaangażowanie w produkcję gazów bojowych) może łatwiej by to przeszło. U ludzi jednak wytwarza się anturalna i uzasadniona reakcja – jeżeli z ich rąk nic dobrego do tej pory nie wyszło, a złapaliśmy ich na kłamstwie niejednokrotnie – dlaczego mamy zakłądać że jest inaczej?

            Trochę chaotycznie, ale w skrócie mam nadzieję że przekazałem o co mi chodziło.

          2. wszystko zrozumiałam i niestety zgodzę się z wypowiedzią. mam jednak nadzieję, że ten kryzys zaufania uda się jakos przetrwać (oby bez ofiar) i go zakończyć. Staram się do tego zakończenia chociaż trochę przyczynić.

          3. Odnośnie jeszcze komentarza mojego imiennika – u nas jest podobny problem.
            Jeżeli już, to badania przed szczepieniem można uzyskać:
            a) terroryzując lekarza rodzinnego do skutku (wtedy się słyszy że takie badania to pierdoła)
            b) udąc do prywatnego (wtedy się słyszy że takie badania to absolutna konieczność, ale pałci się samemu)
            Z tego co wiem to w wielu przychodniach istnieją ciche wytyczne na ten temat.

            I po raz kolejny rodzic zostaje z dylematem – co robić i zmuszony jest do poszukiwania wiedzy an własną rękę.
            Bo jeżeli ma zaufać lekarzowi – to któremu?

  9. Dzień dobry,
    jako przyszła mama i mam nadzieję przyszła pediatra (stażysta) bardzo dziękuję za super merytorycznego bloga. Zdaję sobie sprawę jak wiele pracy i wysiłku trzeba włożyć w przygotowanie dobrego artykułu i odpowiedzi na pytania rodziców w komentarzach. Czyta się świetnie!
    Pozdrawiam!

  10. Wprawdzie już dwa razy zamieszczałem ten komentarz i się nie pojawił, ale spróbuję ponownie. Jeśli nie chce Pani go zamieszczać to proszę odpowiedzieć mi chociaż mailowo, gdyż naprawdę szukam odpowiedzi na poniższe pytanie – zwłaszcza jeśli gdzieś popełniam kardynalny błąd w analizie.

    Napisała Pani, że bezpieczna dawka aluminium przyjętego doustnie wynosi 1mg/kg/dobe… a MRL wynosi.. także 1mg/kg/dzień ?? Jak to jest możliwe, skoro dla obu norm jest inna wchłanialność ?
    Jesli uwzględni się wchłanialność to można powiedzieć, że dawka MRL 17 razy przekracza bezpieczną dawkę „doustną” dla wodorotlenku glinu i 51 razy dla fosfornau glinu, jak to wytłumaczyć ?
    I nawet bardziej restrykcyjny limit pojedynczej dawki 1,25mg przekracza dawkę bezpieczną podaną doustnie – nawet jeśli założymy że niemowlę waży aż 10kg, to (uwzględniając wchłanialność) ilość tlenku glinu wchłoniętego dla bezpiecznej dawki doustnej wyniesie 0,1mg a dla szczepionek 0,21mg (wodorotlenk glinu) lub 0,63mg (fosforan glinu). Oczywiście większość niemowlaków jest dużo lżejsza więc wygląda to jeszcze gorzej dla szczepionek.
    Czy może Pani się do tego odnieść ? Bardzo proszę napisać także, którego związku glinu dotyczą normy – skoro jest inna wchłanialność i co się dzieje z tą niewchłonięta częścią dla dawek podanych niedoustnie – jak jest wydalana ?
    pozdrawiam
    Radek

    1. inne jest wchłanianie substancji po podaniu doustnym, inne po podaniu dożylnym i inne po podaniu domięśniowym. Dawka 1,25 – podana jest dla szczepionek domięśniowych i absolutnie, w żadnym przypadku nie przekracza tej normy (bez względu na to jakie szczepionki zostaną podane). MRL to limity doustne i wynoszą właśnie 1mg/kg/dzień – https://www.atsdr.cdc.gov/mrls/mrllist.asp, limity dla domięśniowych czy dożylnych substancji są inne bo inna jest wchłanialność. Chyba myli Pan mikrogramy z miligramy bo niby jakim cudem norma 1,25 mg aluminium dla szczepionek ma być przekroczona przy jego poziomach podanych wyżej? Może warto raz jeszcze przeanalizować podane przeze mnie źródła?
      p.s. przyznaję że mam spore zaległości w komentarzach, bo jest ich całe mnóstwo – wiele jest takich jeszcze z września i stopniowo staram się na nie odpowiadać. Dzisiaj chyba pobiję rekord, bo skoczyłam już chyba o miesiąc i zostało mi jakieś 40 🙂

      1. dawka 1,25 dla szczepionek domiesniowych- a co jesli podaje sie kilka szczepionke przy jednej wizycie? np wedlug http://vk.ovg.ox.ac.uk/vaccine-ingredients 8tgodniowemu dziecku poda sie w Anglii szczepionki -6-in-1 vaccine: Infanrix Hexa (0.82 milligrams)
        PCV (pneumococcal conjugate vaccine): Prevenar 13 (0.125 milligrams)
        MenB vaccine: Bexsero (0.5 milligrams)-ktore w sumie przekrocza norme 1,25. Co Pani moze o tym powiedziec?

        1. 1,25 to limit na dawke produktu leczniczego, a nie na dobe. W produkcie jest dopuszczalna taka ilosc i mozna podac kilka szczepionek na jednej wizycie. WIeksza dawka w pojedynczym produkcie moglaby np zwiekszac odczyny miejscowe bez korzysci dla odpowiedzi immunologicznej. a rozne produkty podajemy w rozne miejsca (minimum 2,5 cm odstepu).

  11. Dzień dobry, mam dwóch synów, obaj przeszli NOP-y, starszy: kolki, AZS, później po czasie rozpoznany jako pokrzywka, zatrzymał się w rozwoju i przestał gaworzyć w wieku 1,5 roku, zrobił się płaczliwy, nieskoordynowany ruchowo (szczepiony zgodnie z kalendarzem, ale szczepionkami acelularnymi, + pneumokoki i meningokoki), po długiej i żmudnej terapii homeopatycznej, dietetycznej, logopedycznej i psychologicznej – zaczął mówić w wieku 4,5 roku, jako sześciolatek poszedł do szkoły, nadrobił rozwój ruchowy, niemniej z płynnym wysławianiem się ma pewne problemy. Ma bardzo silną alergię wziewną i wysoki poziom IgE całkowitego 1500 -2500 UI. Młodszy syn szczepiony wg kalendarza do 2 miesiąca, gdy po DTaP + IPV+HIB+wzwB wystąpił nieutulony płacz trwający nieprzerwanie 3 doby, syn uspokajał się tylko intensywnie bujany, jadł tylko bujany. Te 3 doby to był istny koszmar! Zaprzestałam szczepień i zaczęłam robić badania, m.in. genetyczne. Okazało się, ze starszy ma mutacje w genie MTHFR i problemy z metylacją, a także metabolizmem różnych związków (nie przyswaja kwasu foliowego, ten kumuluje się w jego organizmie w nadmiernych ilościach, cyjanokobalaminę – wit B12 – metabolizuje do cyjanku, nie metabolizuje NLPZ, antybiotyków, adjuwantów i konserwantów ze szczepionek – też). W badaniu włosa wyszła wysoka kumulacja aluminium oraz zaburzenia mineralizacji wskazujące na kumulację metali ciężkich w organizmie. Podobne wyniki uzyskałam u młodszego syna. Mikrobiolodzy zgodnie twierdzą, że przy takich wynikach synów szczepienia to istna ruletka. Ja się boję i ciężkich powikłań poszczepiennych u synów (z jednego wychodziliśmy 3 lata!) a także chorób zakaźnych, chociaż dotychczas z różnymi infekcjami radzą sobie doskonale. Zwalczają sami, bez pomocy leków (tym bardziej, że biorąc pod uwagę ich problemy metaboliczne leki mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc). Do jakiej specjalizacji lekarza powinnam się udać? Co by Pani radziła w kwestii szczepień na moim miejscu – szczepić czy nie? A jeżeli tak – to czym? Na co zwrócić uwagę? Z góry dziękuję za wszelką pomoc.

    1. U Was sytuacja jest trudna i bardzo skomplikowana. Powinniście być pod opieką Poradni genetycznej lub metabolicznej, dodatkowo udać się do Poradni szczepień i dopiero po decyzji specjalisty rozważyć ewentualne szczepienia. Bardziej skłaniałabym się do rezygnacji np z DTP – tym bardziej że NOPy wystąpiły po podaniu szczepionki acelularnej.

  12. Chciałabym poznać pani zdanie na temat produktu Gardasil. Podobno szczepienie tym produktem ma być obowiązkowe od stycznia 2017. Jestem tym faktem mocno zaniepokojona. Na anglojęzycznej stronie internetowej przeczytałam, że ma dużo skutków ubocznych. Nie chcę szczepić tym produktem mojej córki, jest po prostu niebezpieczny i niedostatecznie zbadany. Pragnę poznać zdanie fachowca, dlatego proszę o poradę. Dziękuję.

  13. witam, a co Pani sądzi o szczepieniu przeciw ospie wietrznej? Niestety taką decyzję podjęliśmy w przypadku naszych dzieci. Lekarz namawiał nas, bo jedno i drugie to alergik, by zaszczepić, to łagodniej przejdą lub nie zachorują w ogóle. Martwię się jednak, że zachorują w wieku dorosłym. A wtedy chorobę przechodzi się dużo gorzej, z powikłaniami.

    1. witam. specjaliści chorób zakaźnych mówią, że nie ma potrzeby doszczepiania w wieku dorosłym, bo dziecko, nawet zaszczepione jakiś kontakt z wirusem ospy będzie miało przez całe swoje życie, więc układ immunologiczny będzie stale pobudzany do produkcji przeciwciał. Dodatkowo, dotychczasowe obserwacje i badania wskazują że po 14 latach od zaszczepienia odporność się nie zmniejszyła, więc możliwe, że szczepienie chroni dożywotnio – potrzeba jednak jeszcze dłuzszych obserwacji.
      Jeśli Państwa dzieci to alergicy, u których występują zmiany skórne – to tym bardziej zalecam zaszczepić.

    2. Dwoje dzieci zaszczepiłam przeciwko ospie wietrznej (jedną dawką), jednego nie. Gdy nastąpiło zetknięcie z ospą, jedno dziecko nie zachorowało, drugie (szczepione) miało 3 krostki, dziecko nieszczepione zachorowało bardzo ciężko i ma blizny na całe życie. Bardzo żałuję, że nie podałam szczepionki – nawet jeśli dziecko zachoruje na ospę, to ma ona zupełnie inny przebieg niż bez szczepienia.

  14. Czy to bezpiecznie szczepić na HPV nasze dziewczynki? Tyle się słyszy o komplikacjach po tej szczepionce. Poza tym czy są w ogóle jakieś badania potwierdzające jej skuteczność?

    1. wpis o HPV na pewno się pojawi. To dość złożony temat, niezwykle ważny i wielokrotnie pojawiały się prośby o jego omówienie. W wolnej chwili na pewno się tym zajmę. pozdrawiam

  15. Jestem osobą, która w niemowlęctwie doznała NOP-ów. Przy podawaniu pierwszych dawek szczepionki p/ospie i krztuścowi pojawiły drgawki na tyle silne, że lekarz zadecydował o zupełnym wyłączeniu mojej osoby z programu szczepień ochronnych. Swoją decyzję uwiecznił w książeczce zdrowia – „Nie szczepić!!!” z pieczątką i podpisem. Minęło trochę lat, zostałam mamą dwójki dzieci. Starsze szczepiłam 'na 6-tkę’, w efekcie maluch dorobił się astmy, zaburzeń metabolicznych, tików nerwowych (niekontrolowany ruch ręką) oraz powiększonego mięśnia sercowego. Był zadziwiająco monotematyczny w swoich zainteresowaniach: unikał dzieci, dużo płakał, godzinami leżał na dywanie i jeździł autkiem, albo tworzył 'korki’ samochodowe. Wtedy jeszcze nie wiązałam tego ze szczepieniami, dopiero sugestia prywatnego lekarza mnie oświeciła. Dawek przypominających dziecko nie dostało – być może dzięki temu zaczęło normalnie rosnąć (do ok. 12 roku życia był na minimum siatki centylowej – pediatra rozważał podanie hormonu wzrostu), skończyła się astma, a wyniki w szkole są bardzo wysokie. Został nam problem jelita nadwrażliwego.
    Zmaltretowana trudnym doświadczeniem, drugie dziecko chroniłam przed szczepieniami (nie udało nam się uciec przed tymi w pierwszej dobie). Uderzyłam się w pierś i wzięłam też poprawkę na poród przez cc i karmienie sztuczne od urodzenia (problemy z laktacją) – nikt już nie zaprzecza, że to również ma wpływ na stan zdrowia i odporność dzieci. Mimo tego… Dzisiaj dziecko ma 6 lat; nie powiem, że jest absolutnie zdrowe: epizody alergii wziewnej pojawiają się na wiosnę i wczesną jesienią. Łapiemy też infekcje, chyba była ospa (piszę 'chyba’, bo taką diagnozę postawił lekarz pediatra: po obejrzeniu kilku kropek na plecach i stanu podgorączkowego). Stoczyłam nierówną walkę z przychodnią, sanepidem i wojewodą, zyskałam kilkadziesiąt siwych włosów, ale warto było: dziecko jest zupełnie inne, żywe, energiczne, bardzo kreatywne.
    Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie zgłębiała dalej zagadnień szczepionkowych, bo rozsądek mi podpowiada, że ich założenie jest słuszne, tylko… właśnie: albo współczesny przemysł farmaceutyczny popełnia jakiś błąd, albo mamy do czynienia z kompilacją pewnych niekorzystnych zjawisk. Zjawisk, które sprawiają, że ilość powikłań poszczepiennych rośnie w szalonym tempie. I nie będę tu cytować komentarzy ze stron anty szczepionkowych, ale polecam przejrzeć statystyki WHO. Nie ukrywam też, że masowy napływ uchodźców oraz żywiołowy charakter młodszego dziecka sprawia, że zaczynam się zastanawiać nad zasadnością niektórych szczepień: polio, tężec, błonica. I teraz tak: na stronie mp.pl w dziale szczepień znajduję taką oto informację: „Po ukończeniu 7. roku życia nie zaleca się stosowania szczepionek DTPa ze względu na zwiększone ryzyko nasilonego odczynu miejscowego. Poza tym żadnej z dostępnych w Polsce szczepionek DTPa nie zarejestrowano do stosowania w tym wieku, co w razie wystąpienia ciężkiego NOP mogłoby mieć przykre konsekwencje dla lekarza. Skłonność do nadmiernych reakcji – głównie miejscowych – zwiększa się wraz z liczbą podanych dawek szczepionki przeciwko krztuścowi (niezależnie od tego, czy są to preparaty DTPw, czy DTPa) oraz z wiekiem szczepionych. Niewystępowanie NOP po wcześniejszych szczepieniach DTP nie gwarantuje dobrej tolerancji szczepionki DTPa w tym wieku.” Będę ogromnie zobowiązana, jeśli Pani odniesie się do mojego komentarza i podpowie mi, co w tej sytuacji. Poradnia Szczepień Wysokiego Ryzyka najwyraźniej nie zagląda na stronę mp.pl, bo stworzyła nam kalendarz szczepień od podstaw, z dawkami co 6 tygodni, uwzględniając jedynie mój NOP po krztuściu i usuwając go z rozpiski. Czy w naszej sytuacji jest sens i na co bezpiecznie szczepić 6-letnie dziecko? Pozdrawiam

    1. Witam. Nie do końca rozumiem jakie rozwiązanie zaproponowała Wam Poradnia?
      Po 7 roku życia nie powinno się podawać szczepionki DTP. Nie wiem ile dziecko dokładnie ma wieku – tzn ile zostało do 7 urodzin,bo z tego co Pani pisze wnioskuje ze jeszcze troche czasu jest? Być moze w tym czasie który pozostał do 7 urodzin na rynku pojawi się DTPa. W przeciwnym razie zalecana będzie szczepionka ze zmniejszoną dawką toksoidu błoniczego i bezkomórkowych antygenów krztuśca (dTpa), a w dalszej kolejności Td – by zabezpieczyć przede wszystkim przeciwko tężcowi.

  16. Mam pytanie. Jestem z wykształcenia technikiem więc proszę mnie wyprowadzić z błędu – jeśli się mylę. Czytając ulotkę szczepionki Prevenar 13 widzę, że każdy ze składników czyli np: Polisacharyd pneumokokowy serotyp 1 jest skojarzony z białkiem i z 0,125mg glinu i tak na każdy następny składnik (jest 13). Glinu mamy więc 13×0,125mg. Pytam bo jest to niejednoznaczne.

  17. Limit pojedynczej dawki produktu biologicznego FDA to 1,25mg (nie podano czy na kilogram czy na dobę, czy u dziecka czy u dorosłego?). Zestaw szczepionek z 2go miesiąca to obecnie DTPw 700mcg + Hib + Engerix B 250mcg(WZWB) + Synflorix 500mcg(pneumokoki) a zatem mamy sumę 1450mcg = 1,45mg. Obawiam się, że przekroczyliśmy dopuszczalną dawkę!!!

    1. dawka jednego produktu. Nie na kilogramy nie na dobę, na produkt. więc gratuluję umiejętności dodawania ale nie są potrzebne. Chodzi o zawartość związku w jednej dawce szczepionki (to można na serio sprawdzić na stronie FDA).

  18. Co pani odpowie na wartości z poniższej tabeli dotyczące ilości aluminium podawanego jednorazowo dożylnie nie doustnie.
    Biorąc pod uwagę średnią masę ciała noworodków, można stwierdzić, że:

    dziecko o masie 8 funtów, czyli poniżej 4 kg może otrzymać maksymalnie ok. 18.2 mcg aluminium. Po takiej dawce u większości dzieci tj. 84%, nie powinno być objawów uszkodzenia nerek, czy mózgu.
    dziecko o masie 15 funtów może otrzymać maksymalnie 34.1 mcg aluminium,
    dziecko o masie 30 funtów może otrzymać co najwyżej 68.1 mcg aluminium,
    dziecko o masie 50 funtów może otrzymać co najwyżej 113.o mcg aluminium,
    dziecko o masie 150 funtów może otrzymać co najwyżej 240.5mcg aluminium,
    dziecko o masie 300 funtów [grubas dorosły] może otrzymać 794.5 mcg aluminium.

  19. Pani podaje wartości dotyczące ilości aluminium podawanego jednorazowo doustnie nie dożylnie.
    Normy dotyczące aluminium podawanego dożylnie dla noworodków na 1 kg masy ciała są zupełnie inne.

    1. A po co ktoś miałby podawać aluminium DOŻYLNIE noworodkom??? Rozumiem że mówimy o zdrowym noworodku, a nie żywionym pozajelitowo na przykład. Przypominam, że szczepionki podawane są domięśniowo (gruźlica śródskórnie). Normy podane są dla drogi doustnej, domięśniowej i dożylnej. Proszę jeszcze raz przeczytać.

  20. Droga Mamo-Pediatro, a co z moim niedawnym wpisem o aluminium? Zostanie opublikowany? Informacje, które podałem to owoc mojego prywatnego „śledztwa”. Zadowoli mnie chociażby odpowiedź w trybie prywatnym. Ja naprawdę chcę po prostu poznać prawdę, a prawd jest całkiem sporo i chyba nie ma pewnej metody, aby jednoznacznie stwierdzić kto ma rację. Proszę zatem o pomoc 😉 To mi da bardzo dużo.
    Pozdrawiam,

    tata trzech córek 😉

    1. tylko link mówi o podaniu w całkowitym żywieniu pozajelitowym – dożylne podawanie to jednak coś innego. Toksyczny wpływ aluminium podawanego dożylnie został udowodniony już lata temu – przy okazji stacji dializacyjnych – gdy nie były jeszcze zbyt nowoczesne i do dializatu dodawano aluminium – dochodziło do encefalopatii dializacyjnej. Także FDA ma rację zarówno w tych dawkach dożylnych jak i doustnych i domięśniowych – toksyczność związku zależy od jego stężenia i – co ważne! od drogi podania.

  21. Prosiłbym o odpowiedź na moje pytanie, jak się ma ilość Aluminium w szczepionce WZW typu B na poziomie 250 mkg
    podawanej w formie iniekcji w pierwszej dobie życia noworodkom w Polce, do norm Agencji amerykańskiej FDA mówiącej że Glin podawany w proporcji 4 do 5 [micro]g/kg/dzień jest toksyczny. Z prostych obliczeń wynika że bezpieczna dawka dla noworodka to max. 20 mkg, a nie 250 mkg. Proszę o rzeczową odpowiedź.
    Podaje link do źródła:
    https://www.accessdata.fda.gov/scripts/cdrh/cfdocs/cfcfr/CFRSearch.cfm?fr=201.323

    1. w tym linku jest „parenterals used in total parenteral nutrition” – czyli pozajelitowe podawanie w całkowitym żywieniu pozajelitowym – dożylne! Dla pojedynczego produktu podawanego domięsniowo to jest 1,25 mg na produkt (zgodnie z FDA)

  22. Oczywiście że nie infekuje się dzieci dożylnie bo to z pewnością by je zabiło,
    kwestia jest tego typu że Pani nie zlicza tego jak należy, 0,5 mg to 500mcg,
    w przeciwieństwie do tego co Pani pisze na swoim blogu Euvax ma w ulotce 0,5mg a nie 0,25mg wodorotlenku glinu,
    to dwa razy więcej, na dodatek kiepski z Pani pediatra jeżeli wierzy Pani ulotkom szczepionek, w jaki sposób można zagwarantować że dokładnie w każdej fiolce jest to samo, a nie coś innego, na czym zostały złapane prawie wszystkie firmy produkujące szczepionki jak merck, sanofi aventis itd,

    1. ja tutaj nie mam co liczyć, bo w ulotce jest wyraźnie napisane 0,25 mg czyli 250 mikrogramów (limit w produkcie podawanym domięśniowo to 1,25 MG!) – mówię o produkcie stosowanym u niemowląt – EuvaxB 10 (w EuvaxB 20 jest AL więcej). Szczepionki nie są badane jedynie przez producenta, ale również przez niezależne laboratoria w danym kraju, który kontroluje epidemiologie na danym obszarze i zapewnia odpowiednie do tych warunków zabezpieczenie szczepionkowe. Tak dobrze przebadany nie jest żaden inny produkt poza koncentratami krwi do przetoczeń.

  23. Dzien dobry,
    Czy moglaby mi Pani podpowiedziec jak wygląda sytuacjs gdy mamy mutacje MTHFR- heterozygote mieszana.Tak jak czytam to przy tej mutacji mamy problem z metylacja, czyli takze detoksem. Polaczenie tych genow plus problem z detoksem czesto moze prowadzic do autyzmu.Prosze o poradę- nie wiem co robić.Mam miesiecznego maluszka z taka mutacja.

  24. witam, czy engerix również zawiera aluminium ?? czy nie wkradł się błąd i nie chodzi czasem o euvax ?? ponoć engerix jest wolny od taki składników ??

  25. dzień dobry, jaka jest różnica pomiędzy szczepionką Euvax a Engerix, obie mają praktycznie ten sam skład, tę samą zawartość adjuwantu. jednak opinie są takie aby szczepić tą drugą. Proszę o wyjaśnienie bo szczepienie przede mną. dziękuję

    1. Kiedys engerix mial zdecydowana przewage nad euvaxem bo mial lepszy sklad. teraz wyglada to podobnie i moim zdaniem nie ma koniecznosci zaopatrywac sie w płatny engerix.

  26. Rzeczywiście, bardzo dziękuję , znalazłam również ulotkę Hepavax- u , okazuje się że wszystkie 3 ( euvax, engerix, hepavax) mają tą samą ilość glinu – 0,25 miligrama Al3+…. czyli wg Pani to bez znaczenia którą się zaszczepi ?? czy wszystkie można wrzucić „do jednego worka” ? czy można stwierdzić , ze któraś jest „lepsza” ??

    1. Moim zdaniem nie ma to az takiego znaczenia. Odkad nie maja tiomersalu to są ok. ja np w szpitalu podalam najmlodszej corce wlasnie euvax.

  27. Mam pytanie: wg. artykułu „Ze stosowanych adjuwantów: wodorotlenek glinu wchłania się do krwi w 17%, a fosforan glinu w 51%.” – zastanawiam się co dzieje się z pozostałymi 83% wodorotlenku glinu i 49% fosforanu glinu? Są wydalane w jakiś sposób, czy pozostają w organizmie?

    1. Dawki są zawsze takie same w szczepionce. A max ilość aluminium reguluję się wielkością na dawkę, a nie na wagę. Podałam źródło.

  28. „Oczywiście powstały na ten temat odpowiednie prace. Oceniały one zachowanie aluminium podawanego niemowlakom chociażby w mleku modyfikowanym i zachowanie aluminium podawanego w szczepionce”

    Będę bardzo wdzięczny za te „pewne prace” które określają jaki procent glinu zostaje w organizmie przy podaniu domięśniowym, a jaki przy spożywaniu doustnym.
    Bardzo długo szukałem tych badań i nie mogłem znaleźć a ta sprawa sporo wyjaśni

    1. droga pani? panie? ten artykuł dotyczy wody pitnej i stężenia soli glinu w tej wodzie i systemach uzdatniania. Proszę nie wyrywać z kontekstu i czytać ze zrozumieniem. pozdrawiam.

  29. Czy pani jako lekarz , zleciła kiedyś badania jakiejś szczepionce ??? Wiem że jest taka możliwość , tylko lekarze nie korzystają z tego ? I z ciekawości w którym roku kończyła pani medycynę ?

    1. badania szczepionce się nie zleca z poziomu szpitala czy pozu. Nie wystarczy sobie wysłać do laboratorium i poprosić o zbadanie. Szczepionki mogą być badane tylko w certyfikowanych laboratoriach. i jest to robione dwukrotnie, w tym przez niezależne laboratoria. A medycynę skończyłam 10 lat temu.

  30. Dlaczego podaje się akurat sole aluminium jako stymulant? Czy nie ma w naturze innych, mniej toksycznych substancji?
    Dziękuję i pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *