inne

Pediatra ma (nie)fajnie!

Pediatra idzie do pracy. To nie takie łatwe… Narażony jest na liczne niebezpieczeństwa. Pacjent wie, że ma go w garści. Jeden fałszywy ruch i „klops”. Nawet jak nie podpadniesz mamie (a jest na to duża szansa) to i tak masz pod górkę. Poza tym mogą na Ciebie dziwnie patrzeć. Mogą nie rozumieć po co zadajesz dziwne pytania, wydajesz dziwne polecenia, a Twoje zalecenia to już naprawdę są dziwne.

Oto kilka cech charakterystycznych specjalizacji pediatrycznej.

 

Uwaga! Sikam!

Szkoda tylko, że bez ostrzeżenia. Bardzo wysokie prawdopodobieństwo „olania” przez pacjenta istnieje na porodówce (nawet kilka razy w ciągu dnia). Nieco niższe na oddziale pediatrycznym – w trakcie badania tych najmniejszych (na szczęście Ci starsi tego nie praktykują, bo sam fartuch i rękawiczki mogłyby nie stanowić wystarczającej ochrony). Ponoć kiedy narobi na Ciebie ptak to przynosi to szczęście. Może w przypadku pacjentów pediatrycznych jest tak samo?

 

Pacjent ma idoli – nie znasz?

Jest ich wiele. Jedni są kolorowi, inni nieco przerażający. Nie znasz? Niedobrze.. Trzeba się orientować. Violetta, Hannah Montana, Jake, Minnie, Twilight Sparkle, bałwanek Olaf, księżniczka Zosia, doktor Dosia itp. A już szczytem pediatrycznego lizusostwa jest posiadanie naklejek z idolem. Wtedy proszę bardzo. Zlecaj sobie badania, osłuchuj, zaglądaj do buzi – nawet Cię nie kopnę 😉 Krótko mówiąc: droga wolna pediatro!

myszka minnie
spróbuj pomylić Myszkę Miki z Myszką Minnie

Środowisko pracy – niebezpieczne!

Biegunka na jedynce, na dwójce zapalenie płuc i zapalenie oskrzeli. Na trójce najprawdopodobniej Salmonella. Na sali obok „kaszel szczekający” – podgłośniowe zapalenie krtani jak nic. Pacjent z dziewiątki dzisiaj już 3 razy zwymiotował, mówi że boli go brzuch. A u sąsiada od wczoraj biegunka. Na SOR proszą o konsultacje, wygląda im to na ospę. No dobra, to idziemy na obchód. Kto chętny na SOR?

Niezniszczalny – to dobre słowo. Dorzućcie jeszcze grypę albo jakąś anginkę. Stawiam stówę, że pediatra się nie zarazi 🙂

 

Jaka piękna kupa!

Ok, to trochę takie zboczenie zawodowe.

– Proszę pokazać kupę.

– Ale do pieluchy zrobił, już wyrzuciłam.

– Do tego kosza? O! Jest na wierzchu. Ja sobie zobaczę. Piękna kupa. Tak trzymać!

Interesuje nas wszystko. Nie tylko ile razy w ciągu dnia, kiedy ostatnia czy jaka konsystencja. Jaki był kolor? Był śluz? A może krew? Ale nie wyglądała jak galaretka malinowa ani nie była czarna? Może taka jak jajecznica? Pienista? Chcemy wiedzieć wszystko! 🙂

 

Rozbieramy się!

No dobra, nie MY tylko PACJENT. Do majtek. Zawsze. Już widzę jak lekarz rodzinny stosuje taką praktykę. A raczej jak pacjent przyjmuje to ze spokojem. Na pediatrii nie ma zmiłuj. Trzeba zbadać wszystko. Bez względu na to czy pacjent przychodzi z wymiotami, katarem, bólem gardła czy małego palca stopy. Badamy wszystko i oceniamy całego pacjenta, a nie tylko jego dolegliwość. Oczywiście najbardziej niezadowolone są nastolatki (tak, tak – podpadłeś).

 

Może boleć

Spokojnie. Badanie nie boli. Przynajmniej nie boli małego pacjenta. Lekarza niestety boli, zwłaszcza gdy dostaje kopa w brzuch, albo gdy dziecko go ugryzie. Zwykle zaczyna się niewinnie. Odmowa rozebrania, krzyk w trakcie osłuchiwania, wierzganie nogami w trakcie badania brzucha czy przygryzienie szpatułki. Jeśli nie jesteś czujny dostajesz – nie zawsze rykoszetem. Ryzyko zawodowe – tak to się chyba nazywa 😉

 

Nie pogadasz

– Czy to Ciebie boli?

Cisza.

– Jak się nazywasz?

Cisza.

– Jak się czujesz?

Cisza.

– Masz kaszel?

Cisza.

I zbierz tu wywiad od pacjenta… Mama stoi nad Tobą zdenerwowana i niemalże płacze, że już drugi dzień gorączkuje do 39’C.

– Dlaczego pani doktor?

A pani doktor nie ma pojęcia, bo w badaniu nie widać nic złego:

– Trzeba zrobić badania.

– A co to może być?

Pytanie z cyklu tych rozbrajających. I nie licz, że pacjent na nie odpowie.

 

Gdzie ta recepta?

Zalecenia dla rodzica:

  • Inhalacje z soli fizjologicznej trzy razy dziennie.
  • Sól fizjologiczna do nosa. Czyszczenie nosa.
  • Nasivin 0,025% 3xdziennie do nosa.
  • W razie bólu gardła stosować Tantum verde spray.
  • Proszę podawać dziecku dużo płynów (minimum 2 litry dziennie).

– Pani doktor a jakaś recepta?

– Wszystkie te leki są bez recepty.

– Bez recepty? A to zadziała?

– Proszę stosować tak jak napisałam, po dwóch dniach zobaczy pani poprawę.

– Po dwóch dniach? A może jakiś antybiotyk lepiej podać?

– Nie jest potrzebny. Ale to jest dobra wiadomość. Dziecko poradzi sobie samo, bez antybiotyku. Proszę mi wierzyć.

No i wychodzi mama od lekarza. Niestety nie jest zadowolona. Bo nie dość, że nie ma antybiotyku to jeszcze na dodatek żaden lek nie jest na receptę. A jak nie jest na receptę to pewnie nie działa… To jeden typ mamy. Typ drugi to wszystkie umiarkowane przypadki mam (czyli te najfajniejsze). Typ trzeci z kolei:

Tylko nie antybiotyk!

– Proszę podawać ten antybiotyk tak jak tutaj napisałam. Bardzo ważne jest żeby przestrzegać godzin podawania.

– Panie doktor! Błagam, tylko nie antybiotyk! Przecież to jest niebezpieczne! Ma tyle działań ubocznych. Na pewno dostanie biegunki. Może lepiej jakieś bańki..

– W tym wypadku ten antybiotyk naprawdę jest potrzebny. Choroba trwa już od dwóch tygodni. Syn czuje się gorzej, zaczął gorączkować. Teraz już bez antybiotyku sobie nie poradzi. I proszę robić inhalacje. Tutaj napisałam dokładnie ile czego ma pani wlewać do inhalatora.

– Ale to jest chyba steryd?

– Zgadza się. Działa bardzo dobrze przeciwzapalnie.

– I antybiotyk i steryd? Ale przecież to mu zaszkodzi! Po sterydach to on nawet nie urośnie…

– Ma pani go podawać w inhalacjach. Zahamowanie wzrostu w tym wypadku nie wystąpi.

No i wychodzi mama od lekarza. Niestety nie jest zadowolona. Bo nie dość, że antybiotyk to jeszcze steryd do inhalacji. „Chyba tego nie wykupię”.

 

Pediatra ma fajnie 🙂

9 thoughts on “Pediatra ma (nie)fajnie!

  1. Typ matki 1 i 3 to w gruncie rzeczy ten sam typ czyli ten co idzie do innego lekarza. I chodzi po doktorach do skutku, aż dostanie to czego chce (receptę na cokolwiek, choćby na witaminę C albo usłyszy, że antybiotyk nie jest potrzebny).

  2. A ja jestem typem 3 , do pediatry chodze na osłuchanie, przetrwały pierwszy rok bez antybiotyku i sterydów. Dziecko żyje i ma się dobrze,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *